środa, 21 lipca 2021

Pandemia. Dzień 486. Ustka.

Kolejny aktywny dzień z piękną pogodą.
Wiatr na plaży. 
Jerzo z wywrotą, a jakże!
Ogromne fale, więc kąpali się tylko najstarsi. I najwytrwalsi.




















Na obiad spacer przez las. 
Trzeba uważać, by nie wpaść do bunkrów!






Obiad w "Trzecim Molo". W końcu to już nasza miejscówka.


Po obiedzie wielki spacer do centrum. Nie przez kładkę, bo za późno dotarliśmy, a chcieliśmy zdążyć na wystawę nauczycielki chłopców, Kariny Czernek, oraz bielskiej fotografki, Doroty Koperskiej i bielskiej aktorki Jagody Krzywickiej.
Wystawa odbywa się w Ustce w ramach Dni Bielska-Białej i Beskidów w Ustce.
Łatwo nie było się na nią dostać. 
Godziny otwarcia były utajnione. Poznaliśmy je telefonicznie. Byliśmy 20 minut przed zamknięciem, ale oczywiście nikogo już nie zastaliśmy.
W końcu znalazł się usłużny pan, chyba portier albo ochroniarz. Odnalazł jakąś władną panią i ona w końcu nas wpuściła.
Udało się!
Wystawa świetna. Mama widziała ją, zanim pandemia rozszalała się na dobre. Jeszcze w Bielsku. Miło było sobie przypomnieć, zobaczyć, poczytać jeszcze raz.










Po wrażeniach duchowych i przede wszystkim po tym szybkim i dalekim spacerze należało się coś naszym ciałom.
No to lody i kawa. Oczywiście w Cafe Mistral. A przy kawiarni - pomnik rybaka Mistrala.




Wracać chcieliśmy już przez port i kładkę obrotową - dla pieszych otwierana o każdej pełnej godzinie na jakieś 20 minut. Więc nie warto się spóźnić.
Po drodze przeszliśmy przez centrum Ustki.
Odwiedziliśmy piekarnię (paluchy z makiem!) i kultową Galerię Herbaciarnię, w której rodzice kupili pyszną kawę świeżo paloną, a chłopcy oczywiście syrenkę ustecką w postaci kruchych ciasteczek.

















Jeszcze wizyta u właściwej Syrenki i powrót plażą.


































Wieczorem znalazło się jeszcze trochę siły na piłkarzyki i zabawę w ośrodku.