środa, 31 marca 2021

Pandemia. Dzień 385.

Ostatni dzień lekcji przed Świętami. 
Chłopcy się sprężyli z zadaniami, a nauczyciele byli litościwi i nie zadali dużo, tak więc jeszcze przed obiadem wyruszyliśmy na naszą już tradycyjną wyprawę ku piekarni.








Po drodze spotkaliśmy wiosnę, a w piekarni wypiliśmy pyszną kawę, zjedliśmy kadę i miodownik - nie było cynamonek! Dojechały, gdy kończyliśmy nasze słodkości. Nie szkodzi, dzięki temu skosztowaliśmy czegoś innego. I nie żałujemy, bo okazało się być pyszne!











A w domu...

Obiad w ogródku. Pierwsze wiosenne ogrodowe porządki.
I zabawa. I czytanie. I piękny, prawie letni dzień.
No i lody na podwieczorek - dziś mango lassi.














Wieczorem oglądaliśmy kolejną część, już czwartą, Harrego Pottera. Julek wczoraj przeczytał książkę, więc mogliśmy obejrzeć film.


wtorek, 30 marca 2021

Pandemia. Dzień 384.

Lekcje online. Jogurt z Szumilasu na drugie śniadanie. Jerzyk dołączył do Janka i stał się fanem wegańskich jogurtów.



Potem towarzyszył mamie w gotowaniu zupy.


A po lekcjach i najedzeni zupą wybraliśmy się na naszą już niedługo tradycyjną wyprawę. Pojazdami do piekarni na cynamonki. Wybraliśmy się całą rodziną.







W domu było drugie danie. Lody pistacjowe i nowo zrobione waniliowe były na deser.
A wieczorem Janek i Julek bawili się jeszcze w ogrodzie, pojeździli na hulajnogach i powspinali się na górkę.





poniedziałek, 29 marca 2021

Pandemia. Dzień 383.

Poniedziałek.
Po zmianie czasu, więc poranne wstawanie nie było łatwe. Lekcje online, bo mamy lockdown, więc trzeba było być gotowym na 8:00 w domu przed monitorem, a nie na 7:15 w samochodzie. To jest niewątpliwie plus (chyba jedyny) lekcji online.
A po lekcjach chłopcy na rowerku i hulajnogach wybrali się z mamą do paczkomatu i naszej nowej piekarni. Tym razem kupiliśmy bułeczki na kolację i cynamonki do zjedzenia na miejscu. No nie całkiem na miejscu, bo w piekarni nie można, bo lockdown, ale można na zewnątrz.
Chyba jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji. Coś czuję, że to nie ostatni taki nasz spacer na cynamonki.







































A w domu obiad, terapia logopedyczna Janka, uzupełnianie zeszytów. 

Późnym deszczowym popołudniem mama poszła z przyjaciółkami do lasu po czosnek niedźwiedzi.



Wiosna jednak przyszła!