Jerzyk coraz lepiej sobie radzi z samodzielnym jedzeniem. A przede wszystkim chyba już zrozumiał, o co tu naprawdę chodzi.
Janek, czyli Nana, i Julek, czyli Juju, to moi synkowie. Janek przyszedł na świat 03.08.2011, a Julek - półtora roku później, 09.02.2013. Nana i Juju to pseudonimy wymyślone przez Janka, gdy miał nieco ponad rok. 21.05.2017 do chłopców dołączył Jerzyk czyli Jerzo. To ma być blog o nich.
wtorek, 28 listopada 2017
piątek, 24 listopada 2017
BLW c.d.
Bo Bobas Lubi Wspólnotę.
A wspólne jedzenie to idea BLW. Dlatego zawsze, gdy Jerzo je, ktoś mu towarzyszy. Także jedząc. I zwykle jemy to samo (albo prawie to samo).
I tak Jerzyk spróbował już pancake'ów, jajka na twardo, fioletowych ziemniaków, banana i chleba z masłem.
Czasem bracia wcześniej skończą jedzenie i zajmują się swoimi sprawami.
środa, 22 listopada 2017
Lekcja muzyki
Z najulubieńszą Panią Anią Rączką.
Janek gra już trzeci rok (indywidualne lekcje ma drugi rok), Julek zaczął tej jesieni. Wtle podśpiewuje Jerzo.
Janek gra już trzeci rok (indywidualne lekcje ma drugi rok), Julek zaczął tej jesieni. Wtle podśpiewuje Jerzo.
wtorek, 21 listopada 2017
niedziela, 19 listopada 2017
sobota, 18 listopada 2017
Dlaczego BLW?
W ten sposób rozszerzaliśmy dietę Jankowi i Julkowi. Nie wyobrażam sobie innej metody, a zwłaszcza karmienia dzidziusia papką ze słoiczka.
Tak zaczynał Janek:
A z Julkiem było tak:
No ale dlaczego BLW?
Zacznę od minusów, bo widzę ich niewiele.
MINUSY
1. Sprzątanie.
Dobry śliniak-fartuszek i plastikowe krzesełko ułatwiają sprawę. I zwierzę domowe. Pies albo koza najlepiej.
2. Ryzyko zakrztuszenia.
A właściwie strach rodziców, że dziecko się zakrztusi. Chłopcy się krztusili. Ale krztuszą się do dziś. My też. Każdemu się zdarza. Niebezpiecznych sytuacji nie mieliśmy.
PLUSY
1. Dziecko je samo.
Nie ma karmienia. Nie ma robienia samolotów wlatujących do garażu ani jedzenia "za mamusię, za tatusia". Jemy razem. Jednocześnie. Jak na rodzinę przystało.
2. Nie trzeba gotować/kupować papek.
Czysty wzgląd ekonomiczny: oszczędność czasu i pieniędzy.
3. Dziecko nie je papek/słoiczków.
Poznaje jedzenie takim, jakie jest. Wie, że marchewka jest twarda i duża, a groszek mały i miękki. Rozwija się manualnie - każdą rzecz trzeba odpowiednio chwycić, utrzymać tak, żeby nie upuścić i nie rozgnieść.
Poznaje prawdziwy smak - skosztujcie tego, co w słoiczku, a zrozumiecie.
Ćwiczy mięśnie twarzy. Gryzie. Przeżuwa. Smakuje. A nie przełyka jak gąska.
4. Dziecko zjada tyle, ile chce.
Dzieci są naprawdę mądre. Nie zagłodzą się. Karmiąc, wciskamy im nieco to jedzenie. Mamy misję, żeby zjadło wszystko. Nawet jeśli na wszystko nie ma ochoty.
5. Dokarmiamy zwierzęta.
Domowe. A w sezonie ogródkowym też dzikie ptaki.
6. A najpiękniejsza w tym wszystkim jest radość dziecka.
Też czytałam, że wychowujemy w ten sposób dziecko wszystko jedzące. Janek lubi właściwie wszystko i jest mocno zdziwiony i nieco rozczarowany, gdy coś nowego mu nie smakuje. Julek póki co odżywia się jakimiś 10 ulubionymi potrawami, a my świętujemy, gdy pozwala sobie zrobić kanapkę (zamiast suchej bułki) albo zjada naleśnika z nadzieniem (zamiast suchego).
Ciekawe, jak będzie z Jerzem.
BLW. 3... 2... 1... Start!
Jerzo ma już pół roku bez 3 dni. Wyraźnie był ciekaw tego, co jemy. Sam nie siada, ale w krzesełku daje radę. Na kolanach tym bardziej.
Dziś zaczęliśmy oficjalnie, bo już od dwóch dni podkrada warzywa z talerza mamy.
Dziś było tak (ku wielkiej uciesze braci):
Dziś było tak (ku wielkiej uciesze braci):
piątek, 17 listopada 2017
Tak mu się zagrało
Wstał. Podszedł do fortepianu i zagrał:
I wyszła Sonata fortepianowa nr 14 cis-moll op. 27 nr 2 "Sonata quasi una fantasia" Ludwiga van Beethovena czyli "Sonata Księżycowa".
Po dłuższym namyśle doszliśmy do tego, skąd mu się ta melodia wzięła. Bo na lekcji muzyki póki co nie było. Na swoich płytach z klasyką jakimś cudem też tego Janek nie ma. Ale słuchamy często z Jerzykiem płyty "Klasyka bobasa" Raimonda Lapa. Każdy nasz dzidziuś zresztą przerobił tę płytę.
środa, 15 listopada 2017
poniedziałek, 13 listopada 2017
Improwizacja Janka
Zamiast ćwiczyć Janek sam wymyślił sposób grania "na wesoło" i "na smutno" kolędy "Cicha noc". Jednym słowem sam nauczył się transponowania.
Pochwalił się tym na lekcji pianina z jego ukochaną Panią Anią Rączką, a ta natychmiast wykorzystała jego kreatywność i nową umiejętność i tak oto Jankowa improwizacja stała się przygrywką do kolędy "Cicha noc".
niedziela, 12 listopada 2017
Pierwsze zajecia
- Mamusiu, ja kocham tańczyć! Możemy chodzić na jakiś taniec?
No i tak trafiliśmy do bielskiej szkoły tańca Cubana. Dziś chłopcy byli na swoich pierwszych zajęciach. Pierwszy raz też bez rodziców. więc to dla nas podwójna nowość.
Byliśmy tylko na samym końcu zajęć, żeby zobaczyć króciutki pokaz.
Chłopaki zadowolone jak nie wiem, co.
Rodzice zadowoleni tym bardziej.
Jerzo jeszcze nie miał zdania.
Za tydzień tańczą znowu.
piątek, 10 listopada 2017
Narodowe Święto Niepodległości 2017
Miałam dzisiaj zaszczyt i przyjemność filmować występ grupy Janka, która pod okiem nauczycieli: pań Ani Rączki (autorka scenariusza), Joli Giźlar i pana Szymona Wadonia przygotowała przedstawienie z okazji Narodowego Święta Niepodległości.
Widownię stanowiły pozostałe przedszkolaki z młodszych grup - w tym Julek.
Cudnie, prawda?
Dobry scenariusz - nie za długi, nie za krótki, lecz w sam raz. Nawet najmłodsze maluszki, niespełna trzyletnie, nie wymiękły.
Świetne przygotowanie, dzieciaki obkute, starały się mówić wyraźnie, piosenki zaśpiewane, a nie wykrzyczane. I nawet nikt nie dłubał w nosie, ani nie ziewał.
A przed nami Jasełka!
środa, 8 listopada 2017
Konkurs recytatorski
Jak co roku zgłosili się do przedszkolnego konkursu. Teksty wybrali sami. Trenowali 10 dni. Każdego dnia (oprócz weekendu w Jaroszowicach). Obkuli się. Wstali rano. Ubrali się elegancko. Ostatnią próbę kostiumową zarejestrowała kamera.
wtorek, 7 listopada 2017
niedziela, 5 listopada 2017
Znowu w Lanckoronie
Pisałam, że się zakochaliśmy.
Piękna pogoda mimo listopada sprawiła, że nie było wymówek. Znowu pojechaliśmy do Lanckorony.
I oczywiście znowu zjedliśmy w Arka Cafe. Pierogi, a na deser cuda spod ręki Sylwii Bały - finalistki programu Bake off - ale ciacho!
Piękna pogoda mimo listopada sprawiła, że nie było wymówek. Znowu pojechaliśmy do Lanckorony.
I oczywiście znowu zjedliśmy w Arka Cafe. Pierogi, a na deser cuda spod ręki Sylwii Bały - finalistki programu Bake off - ale ciacho!
Subskrybuj:
Posty (Atom)