niedziela, 29 grudnia 2013

Dwie miski + dwie łyżki + dwóch chłopców

Za oknem 10 stopni (na plusie), ale wichura nie pozwala wyjść na spacer. Zabawki nowe i mniej nowe wybawione, układanki ułożone po sto razy, książeczki wyczytane, autka wyjeżdżone, a z klocków zbudowaliśmy wszystko, co się da. Deszczu nie ma, a dzieci się nudzą. Babci się przypomniało, że gdy byłam mała, uwiebiałam tłuc w garnki i pokrywki (zawsze kochałam muzykę). No to chłopcy dostali po łyżce i po misce. Dobrze, że nie mieszkamy w bloku.


czwartek, 26 grudnia 2013

niedziela, 22 grudnia 2013

Choinka

Choinka ubrana!
W kalendarzu adwentowym Janek znalazł dwa aniołki choinkowe - jeden dla niego, drugi dla Julka. Choinkę Janek kupił z tatą już wczoraj, ale aklimatyzowała się w garażu.
Janek dzielnie pomagał przy ubieraniu drzewka. Juju zdecydowanie chętniej ściąga zabawki. Na szczęście jeszcze żadnej nie zjadł. Jak dobrze pójdzie, choinka dotrwa do Wigilii.






sobota, 21 grudnia 2013

Świąteczne wypieki

Dzisiaj w kalendarzu adwentowym na Janka czekały foremka do wykrawania ciasteczek (plastikowa, żeby sobie łap nie pokaleczył i mógł ją wykorzystać do zabawy z ciastoliną) oraz przepis na pierniczki. Pierniczki piekliśmy wspólnie. To idealny przepis do wykorzystania z maluchem. Ciasto robi się szybko i jest go niedużo. Tak w sam raz, żeby dzieciak się nie znudził, a jak się jednak znudzi, to można resztę ciasta przechować w lodówce i dokończyć pierniczki pod osłoną nocy. Wtedy się robi jeszcze szybciej.



A wczoraj dekorowaliśmy piernik staropolski, na który ciasto przygotowywaliśmy jakieś 5-6 tygodni temu. Przed dekoracją odbyła się degustacja - no w końcu nie ma sensu dekorowanie niesprawdzonego produktu.




niedziela, 15 grudnia 2013

Życzenia świąteczne

Dziś w kalendarzu adwentowym Janek znalazł znaczki pocztowe. Trochę się zdziwił i nie wiedział za bardzo, czy się śmiać czy płakać. Szybko się ucieszył, bo od razu dowiedział się, że będziemy naklejać (co uwielbia) znaczki, nalepki "priorytet" oraz świąteczne motywy na koperty. Natychmiast dostał też własną kartkę świąteczną - rozkładana, wycinana kartka przestrzenna w prawdziwej kopercie.
- To taki mój baldzo wazny liśt.
Ubzdrzył tę kartkę dodatkowymi naklejkami, na kopercie nakleił "priorytet" i miał dużo radochy. Poza tym rzeczywiście naklejał na koperty do wysłania nalepki świąteczne i "priorytety". O każdą pytał, dla kogo jest, i wybierał naklejkę.
Potem mieliśmy długi spacer na pocztę, żeby wrzucić listy do skrzynki.
Czyli same plusy: trochę ZPT, trochę wspominania rodziny i przyjaciół, trochę rozmawiania o Świętach, trochę W-Fu.
Kartki przygotowałam dzień wcześniej. Wypisałam, zaadresowałam, żeby dziś tym nie zanudzić Janka. A kartki, które od nas dostanie Grupa Wybrańców, też są dość niezwykłe. Ale o tym później, bo niektórzy z nich mają dostęp do Internetu, a niespodzianki psuć nie zamierzam.


piątek, 13 grudnia 2013

Bułeczki Świętej Łucji

13. grudnia obchodzony jest w Szwecji bardzo uroczyście. To dość ciekawe, bo przecież Szwecja jest protestancka. Tradycja obchodzenia Dnia Świętej Łucji sięga aż do czasów reformacji. Zakazano wtedy kultu świętych. Kraje germańskie "zastąpiły" dzieciom Świętego Mikołaja Dzieciątkiem (Christkind). Christkind to dziewczynka w bieli z wiankiem ze świec na głowie. Przynosi prezenty w Boże Narodzenie. Podczas gdy w Niemczech i Austrii ten zwyczaj przetrwał do dziś, w Szwecji się jakoś nie przyjął i "przeskoczył" na 13. grudnia.
Tego dnia rankiem najstarsza córka budzi rodziców w białej sukience i wianku (dla zachowania zasad BHP stosowane są też wianki z żaróweczkami) i serwuje im Lussekatter. Rodzice piją do nich grzańca (glogga), a dzieci najczęściej gorącą czekoladę.
A u nas ani córki, ani wianka, ale za to upiekliśmy bułeczki.
Zaczęło się od tego, że Janek w kalendarzu adwentowym znalazł przepis na bułeczki. Był nieco rozczarowany początkowo - "Tu sią siame napisi!". Jak dowiedział się, że to przepis na bułeczki, które zaraz upieczemy i które "moźna jeść", to odetchnął.
Ciasto przygotowałam wieczorem poprzedniego dnia. W lodówce sobie spokojnie podrosło. Janek dzielnie mi pomagał: jak zwykle dostał swój kawałek ciasta do zabawy (=zjedzenia surowizny), a potem wciskał w bułeczki żurawinę i smarował je jajkiem roztrzepanym z mlekiem.


Bułeczki są naprawdę pyszne, puszyste, żółte od szafranu i pachnące kardamonem. Kilka zamroziliśmy na niedzielny wyjazd na basen.
- Moja jeśt dobla. - powiedział, gdy wcinał swoją upieczoną bułeczkę.
Acha, Lussekatter niektórzy interpretują jako oczy świętej Łucji. Święta wydłubała sobie oczy, co - w dużym skrócie - miało pomóc jej zachować dziewictwo (nie żałuję, że nie mam córki). Tę historię darowałam Jankowi. Grunt, że mieliśmy świetne i smaczne adwentowe zadanie.


Korzystałam z przepisu Doroty.

czwartek, 12 grudnia 2013

Królowie dwaj

Usypianie. Janek w płacz:
- Zapomnieliśmy sioćku malchewkowego!
- No bo my dzisiaj jesteśmy takie dwa Słonie Trąbalskie.
- Nieee... My jesteśmy dwa klóle, nie śłonie!

środa, 11 grudnia 2013

niedziela, 8 grudnia 2013

Przyczyna bólu

W wannie.
- Mamo, boli mnie bziuch. Tak baldzo.
- Janek, a moze chcesz kupkę?
- Nieeeeee... To oźnaciało, zie idziemy opowiadać i spać.

Testujemy fartuszek & co i pieczemy paluchy


Jak w każdą niedzielę po obiedzie mieliśmy jechać na basen - "ten z panem instluktolem". To dla nas niemałe wyzwanie logistyczne - zwłaszcza wycieranie i ubieranie już po zajęciach. Uczestniczą w nich obaj chłopcy razem z nami. Żeby ich na chwilę po przebraniu "uziemić", zabieramy zawsze coś do jedzenia - co daje nam czas na ubranie siebie do końca z poczuciem, że są bezpieczni, a oni sobie ochłoną i jeszcze podeschną, no i coś zjedzą, bo przecież "woda wyciąga". Najczęściej mamy ze sobą jakieś domowe pieczywo. Dzisiaj rano postanowiliśmy z Jankiem upiec paluchy z makiem. Mogliśmy w końcu wypróbować fartuszek, czapę kucharską i rękawicę w warunkach bojowych.



Janek, jak zwykle, ochoczo dosypywał składników, pilnował miksera, a potem obrabiał surowe ciasto. Każda z tych czynności kończyła się podjadaniem surowizny - jak zwykle.


Czapa i fartuszek "zdały relację". Rękawicy wypróbować nie miałam odwagi. "Umunduowanie" zostało nawet już wyprane i dobrze zniosło pranie (program do tkanin telikatnych). Z czystym sumieniem polecam.
Zestaw firmy Ladelle Święty Mikołaj kupił w sklepie I look and cook za 89 zł.

A paluchy? "Doble nam wiśły te paluchi".
Więc też polecamy. (Juju też wcinał.)

sobota, 7 grudnia 2013

Ozdabiamy okna

Dzisiaj w kalendarzu adwentowym Janek znalazł świecącego bałwanka na przyssawkę. Bałwanka dostaliśmy w zeszłym roku przy okazji jakichś zakupów, kawy czy czekolady - nie pamiętam, na bałwanku loga firmowego brak (słaba kampania, swoją drogą).


W każdym razie bałwanek Janka straszliwie ucieszył. Nie tylko świeci, ale też zmienia kolory! No i można go przyczepić do szyby. I ściągać, kiedy się tylko ma ochotę (58 razy dziennie). I łatwo się go włącza.
Bałwanek był tylko zapowiedzią wielkiego ozdabiania okien na Święta. 
Po śniadaniu (zjedzonym razem z bałwankiem) wyciągnęłam kupione w Lidlu naklejki okienne (bombki, bałwanki, aniołki, płatki śniegu) oraz gwiazdkę i choinkę świecące ledowymi światełkami. Te ostatnie po prostu stanęły na parapetach, a my zabraliśmy się za mycie szyb i wreszcie za naklejanie.


Radość Janek miał wielką. Wygląda u nas jak w przedszkolu, ale właściwie zawsze tak wygląda, tylko teraz to przedszkole w odsłonie świątecznej.




Skutki czytania 3

Rozmawiam przez telefon z babcią chłopców. Janek, jak zwykle, wypytuje:
- Mamo, co opowiadaś?
- No własnie mówię babci, że coś chciałam jej opowiedzieć, ale zapomniałam.
- Słoń Tlombalski zapomina, a mamusia nie ziapomina w ogóle psecieś.


piątek, 6 grudnia 2013

Wyczerpujący obiad

Jemy rosół.
- Musię zjeść ziupkę, żieby mieć siły na obiadek.


Wielofunkcyjny pompon

Zakładam Jankowi mikołajkową czapkę:
- Zobacz, tu masz pompon.
- Do pompowania?


Był Mikołaj




Zjadł pierniczki. Zostawił tylko okruszki. No i oczywiście prezenty.
Przydała się też paskudna pogoda. W nocy grzmot obudził chłopców. Rano doszliśmy wspólnie do wniosku, że "myśleliśmy, zie to burzia, a to Mikołaj. No! Na naszym dachu."
Mina Janka, gdy obaczył prezenty i talerzyk z okruszkami - bezcenna.
Julek miał to wszystko oczywiście w głębokim poważaniu, ale też dostał prezenty. W końcu był grzeczny.



Jednym z prezentów, jakie dostał Janek, był zestaw kuchenny firmy Ladelle: fartuszek, czapka kucharska i rękawica kuchenna. Janek jadł w nim nawet śniadanie. Z trudem udało się go przekonać, że owsiankę wygodniej jeść bez rękawicy na rączce. Do końca dnia nie wyszedł z fartuszka. Jak się zestaw sprawdzi na placu boju, dam na pewno znać.

 



Herve Tullet

"Prince of preschool books". A moim zdaniem, król.

Zaczęliśmy od "Naciśnij mnie". Szczerze mówiąc, nie byłam pewna, czy Janek się wkręci w naciskanie i pocieranie wydrukowanych kropek, w potrząsanie i obracanie książką. Nie tylko się wkręcił, ale też to pokochał. Był czas, że przerabialiśmy książkę "o klopkach" kilka razy dziennie.




A potem tata kupił Jankowi "Książkę z dziurą". Książka jest jednocześnie kolorowanką, co jest dodatkową atrakcją. Chociaż teraz częściej wygląda to tak, że Janek zaczyna kolorować, a ja mam kończyć. Do niektórych obrazków/zadań Janek musi dorosnąć. Jednak większość jest dla niego w sam raz. Świetnie się bawi, opowiadając, co kotek ogląda w "teleziziorze" albo robiąc słoniowi trąbę czy ludzikowi język. Nawet nie narzekał, że w książce nie ma nalepek - to ogromny sukces autora!



Mikołaj przyniósł Jankowi moją póki co ulubioną książkę Tulleta - "Turlututu. A kuku, to ja!" Jest trochę podobna do "Naciśnij mnie" - też trzeba naciskać, potrząsać, dmuchać, a nawet wypowiadać magiczne zaklęcia i śpiewać. "Turlututu" jest bardziej kolorowa. Składa się z krótkiech historyjek/zadań/przygód Turlututu. To sprawia, że jest bardziej dynamiczna. Janek po pierwszym dniu ma już swoje ulubione, do których chętnie wraca i o których opowiada.




Z dobrych źródeł wiem, że pod choinką chłopcy znajdą kolejne książki Tulleta. Spodziewajcie się więc kolejnej notki.

Książki Tulleta wydane przez Babarybę oraz wydania brytyjskie możecie kupić bezpośrednio w wydawnictwie Babaryba.

"Naciśnij mnie" wyd. Babaryba
"Książka z dziurą" wyd. Egmont 2013
"Turlututu. A kuku, to ja!" wyd. Babaryba 2012

czwartek, 5 grudnia 2013

Czekamy na Mikołaja

To pierwsze tak świadome mikołajki Janka. Dlatego wszystko musiało być dobrze przygotowane.
Zaczęliśmy od ciasteczek dla Mikołaja. No bo przecież cała noc chłopina jest w podróży, a na dworze zimno, ciemno i wichura, że łeb urywa. 
Upiekliśmy pierniczki Lebkuchen według przepisu Doroty. Janek był bardzo zaangażowany we wszystkie etapy przygotowania ciasteczek. Dosypywał składniki, robił kuleczki z ciasta, spłaszczał je łyżką i lukrował pierniczki. Wyżerał też surowe ciasto. A po polukrowaniu może 5 pierniczków powiedział, że już gotowe i pochłonął dwa z jeszcze płynnym lukrem.




Dla Mikołaja pozwolił łaskawie odłożyć 4 pierniczki - "Leśta dla nas". "Leśtę" spakowaliśmy więc do puszki i czekają na Święta. Trzymajmy kciuki, że doczekają.
Na Mikołajowe prezenty mamy przygotowane wielgachne skarpety. Uszyła nam je pani krawcowa z materiałów kupionych w sklepie Craftoholic.





środa, 4 grudnia 2013

Umiejętność nabyta

Usypianie. Opowiadam Jankowi, że jak nie miałam dzieci, to marzyłam o takim chłopczyku jak on.
- A potem?
- A potem się urodziłeś i byłeś małym dzidziuśkiem. Mniejszym niż Julek teraz.
- A potem?
- Nuczyłeś się chodzić i mówić. I teraz czytasz z mamą i tatą książeczki, chodzimy na spacery, nalepiamy nalepki. I nauczyłeś się z mamą piec i gotować, i z tatą grać na padzie ...
- I bekać.

wtorek, 3 grudnia 2013

Budyń waniliowy

- Musiu, zlobmy coś piśnego!
- A co byś chciał?
- Budiń!

No to zrobiliśmy. Oczywiście domowy.
Przepis jest dziecinnie prosty. Zawsze wychodzi. Polecamy. Jest "piśny".


Domowy budyń waniliowy

0,5 l mleka
laska wanilii (wystarczy już połowa)
2-3 łyżki cukru
łyżka masła
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 żółtka

Z 0,5 l mleka odlewamy pół szklanki. Pozostałe mleko zagotowujemy z ziarenkami wanilii, cukrem i masłem.
Pół szklanki mleka miksujemy dokładnie z mąką i żółtkami. Wlewamy do gotującego się mleka, energicznie mieszając (lub miksując). Zmniejszamy ogień. Doprowadzamy do wrzenia. Chwilę gotujemy - aż zgęstnieje.
Jemy gorący albo już "wystygniony".
Smacznego!

niedziela, 1 grudnia 2013

Kalendarz adwentowy

To pierwsze Święta Juja. Janka już trzecie, ale pierwsze obchodzone tak świadomie. 
Żeby go świątecznie nakręcić, przygotowałam kalendarz adwentowy. Każdego dnia czeka go niespodzianka: zadanie, książeczka do czytania lub nalepiania albo figurka do szopki. Zadaniem dla Janka będzie dekorowanie okien (mamy oczywiście naklejki na okna), pieczenie pierniczków i ciasteczek, no i wyjazd z tatą po choinkę i ubieranie jej oczywiście. Do odpowiedniej kieszonki kalendarza wkładam co wieczór karteczkę z obrazkiem symbolizującym dane zadanie lub książeczkę. Pozostałe kieszonki są puste. I dobrze, bo już dziś wszystkie kieszonki, które były w zasięgu jego łapek, zostały spenetrowane.
Mam nadzieję, że będzie mu się podobało.
Dziś zaczęliśmy od książeczki, żeby wprowadzić Janka w temat. 
Jutro zaczynamy z szopką.




piątek, 29 listopada 2013

Wytrwały

Każdego dnia od dobrych dwóch tygodni oglądamy co wieczór ten sam odcinek "Stacyjkowa". Trzy razy.
Rano Janek mówi:
- Maaaamooo, włąć teleziziol. Puść "Śtacijkowo".
- O nieee, ja tego dwa razy dziennie nie zdzierżę.
- A ja zdzierżę.
Nie puściłam.

środa, 27 listopada 2013

Co puszcza Wilson?

Usypianie. Opowiadamy sobie "Stacyjkowo". Zaczynam:
- Wilson uczył się, jak puszczać ...
- Bąki!
(Miało być race.)

Gender

Po wyjściu z wanny Janek bierze w ręce swoją piżamkę i z lekkim zdziwieniem i obrzydzeniem mówi:
- Cio to jest?
Odpowiadam:
- Hmm.. Nie wiem. Chyba sukienka pani Wiesi.
- Nieee.. Pani Wiesia nie nosi sukienek!
Po chwili:
- Pani Wiesia jeśt chłopcikiem?!

Co z tym śniegiem?

Trzy dni temu spadł pierwszy śnieg w sezonie i tym samym pierwszy tak świadomie wyczekiwany przez Janka.
Rano, po wyjściu z łóżka, jeszcze w piżamce Janek podchodzi do drzwi balkonowych, odsłania firankę, przykleja nos do szyby i mówi:
- Mama, jak tam śnieg? 
Wygląda przez okno i dodaje:
- W poziądku.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ciasteczko dla Mikołaja

- Mikołaj przychodzi w nocy, kiedy dzieci śpią. Rano wstają i rozpakowują prezenty. Dzień przed przyjściem Mikołaja upieczemy dla niego ciasteczka.
- A ciemu?
- Mikołaj musi odwiedzić wszystkie dzieci w nocy. To bardzo męczące. Jak do nas przyjedzie, zostawi prezenty i zje sobie ciasteczko.
- Dla nas teś. Ukloimy tlośkę kawałek dla nas. Dla Janka tlośkę kawałek, dla mamy tlośkę kawałek dla taty tlośkę kawałek, dla Julka tlośkę kawałek. Tak, Julkowi teś damy. No.

sobota, 23 listopada 2013

Wdzięczność

W samochodzie. Daję Jankowi kruche ciasteczko:
- Proszę bardzo.
- Jestem wdzięćny.


Wszyscy dla wszystkich

Przyjechali do nas panowie dekarze. Utrwalamy przy okazji zawody.
- Co robi piekarz?
- Piecie bułećki.
- I co jeszcze?
- I chleb.
- A co robi kucharz?
- Gotuje.
- A stolarz?
- Półećki. A pan Malek lobi kanaliziaćje.

niedziela, 17 listopada 2013

Wszyscy

Po przebudzeniu leżymy sobie w łóżku. Janek:
- Jes mama, tata, Juju, Janek i Ziutek. Fiscy są. Po plostu.


czwartek, 14 listopada 2013

Wymarzony tort Królika

"- A może upieczemy wielki tort marchewkowy? - zaproponował Królik.
Jestem na diecie - westchnął Prosiaczek." *
A my nie, więc upiekliśmy taki tort Królikowi. Skorzystałam z przepisu Doroty i za nią go cytuję z moimi niewielkimi zmianami.
Ciasto jest pyszne i proste. Można je spokojnie upiec z dwulatkiem. Janek podawał marchewki do tarcia, wsypywał poszczególne składniki, trochę mieszał. I co najważniejsze - mnóstwo składników można podjadać podczas przygotowywania! Podjadał nawet Juju.
Podczas jedzenia Janek powiedział: "Smakuje". Tak więc z czystym sumieniem Wam polecam!

Recenzję "Drugich urodzin Prosiaczka" znajdziecie tutaj.




CIASTO MARCHEWKOWE, NAJLEPSZE

 Składniki:

 2/3 szklanki mąki pszennej
pół szklanki drobnego cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka domowej przyprawy do piernika
1/4 łyżeczki soli
1/3 szklanki oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich (użyłam tego drugiego)
2 jajka, roztrzepane
1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
pół szklanki posiekanych, odsączonych ananasów (z puszki lub świeżych)
1 szklanka startej na średnich oczkach marchewki


 Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
 W jednym naczyniu wymieszać składniki suche: mąkę, cukier, sól, proszek, sodę, przyprawy.
 W drugim naczyniu roztrzepać jajka z olejem. Połączyć zawartość obu naczyń, dodać marchewkę, orzechy i ananasy, wymieszać łyżką. Formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Do formy wyłożyć ciasto, wyrównać. Piec w temperaturze 175ºC przez 40 - 45 minut, do tzw. suchego patyczka. Wystudzić w formie, następnie wyjąć i wystudzić na kratce.


 Krem z philadelphii:

300 g serka philadelphia
6 łyżek masła, w temperaturze pokojowej
1,5 szklanki cukru pudru, przesianego (użyłam mniej)
1 łyżeczka ekstraktu lub pasty z wanilii

Wszystkie składniki umieścić w mikserze i utrzeć na gładką masę. Wystudzone ciasto przekroić wzdłuż. Połową kremu przełożyć ciasto, resztę rozsmarować na górze. Ozdobić orzechami włoskimi, delikatnie oprószyć cynamonem (ozdobiłam marcepanowymi marchewkami).


Drugie urodziny Prosiaczka
tekst i ilustracje: Aleksandra Woldańska-Płocińska
Wydawnictwo Czerwony Konik 2012

Drugie urodziny Prosiaczka

   Janek dostał tę książeczkę już po swoich drugich urodzinach i bardzo ją polubił. Ja zresztą też.




   Książeczka ma wygodny format (18 cm x 18 cm), grube strony (możemy ją spokojnie oglądać razem z Jujem) i piękne, ciekawe ilustracje wykonane przez Autorkę, Aleksadrę Woldańską-Płocińską. Ulubioną ilustracją Janka jest jedna z końcowych, która przedstawia wszystkich bohaterów leżących na trawie. Uwielbia nazywać ich po kolei, a nas rozczula, gdy zamiast "bóbr" mówi "bulb".
   "Drugie urodziny Prosiaczka" to sympatyczna opowieść o przyjaźni, napisana ładnym językiem z odrobiną humoru. Co ciekawe, wśród bohaterów znajdziemy nie tylko "zwyczajne" zwierzaki jak Sowa czy Królik, ale także Pijawkę i Dżdżownicę.



   Ostatnio nie ma u nas dnia bez Prosiaczka. Janek mówi już do nas cytatami z tej książeczki. Bardzo żałuję, że wcześniej nie załapaliśmy się na "Pierwsze urodziny Prosiaczka" (właśnie zamówiłam, bo książeczka została wznowiona) i liczymy, że powstaną "Trzecie urodziny".
   A dzisiaj natchnieni pomysłem książkowego Królika upiekliśmy tort marchewkowy. Po przepis zapraszam do działu "Jemy".
   Książkę możecie kupić bezpośrednio w wydawnictwie Czerwony Konik. Jesteśmy fanami jeszcze kilku książeczek tego wydawcy. Na pewno o nich tu przeczytacie. Tym czasem zapraszamy na tort marchewkowy!


Ilustracje pochodzą ze strony Wydawcy.

Drugie urodziny Prosiaczka
tekst i ilustracje: Aleksandra Woldańska-Płocińska
Wydawnictwo Czerwony Konik 2012

Bardzo ważna rzecz

Usypianie. Janek mnie łaskocze.
- Gili, gili, gili!
Po chwili dodaje:
- Gilgotki to bardzo ważna rzecz.

środa, 13 listopada 2013

Niespodzianka dla taty

Co wieczór, gdy tata kąpie Juja, Janek robi niespodziankę dla taty, czyli sprząta zabawki i książeczki. Dzisiaj Juju był wcześniej kąpany i Janek nie zdążył posprzątać.
- Tato! Tato! Zobacz!
- Tak?
- Tato, no zobacz!
- Ale co?
- Jak nieposprzątane!


Jak Ziutek

- Mamusiu, ja mam taką dziulkę?
- Jaką dziurkę?
- Taką jak Ziutek.
- Jaką?
- Taką małą pupkę. Do lobienia kupku.


poniedziałek, 11 listopada 2013

Świętego Marcina - słodkości i światło

   To święto popularne w Wielkopolsce i u naszych zachodnich sąsiadów. A szkoda, że tylko tam, bo jest bardzo sympatyczne. Niesie pozytywne przesłanie i można je obchodzić przy czynnym udziale dwulatka. My podzieliliśmy je na dwie części: kulinarną i artystyczną.
   Kulinarną oczywiście zajęłam się ja, "ZPT" - przejął tata. Piekliśmy więc marcińskie rogale i zrobiliśmy mini paradę lampionów (mini, bo z jednym lampionem po własnym ogródku, ale w przyszłym roku lampiony będą już dwa!).
   Świętowanie wymaga przygotowań co najmniej kilka dni wcześniej.

   Mała szansa, że uda Wam się kupić biały mak w osiedlowym sklepie - bez problemu zamówicie go przez internet. Nadzienie makowe warto przygotować 9. listopada, ciastem trzeba się zająć (kilkukrotne wałkowanie co 45 minut i chłodzenie w lodówce) 10. listopada, no i 11.11. wreszcie można piec. Mam nadzieję, że Was nie zniechęciłam. Naprawdę warto - rogale te nie mają sobie równych. 
Przepis i legendę o świętym znajdziecie tutaj.




   Lampion możecie zrobić sami od zera. U nas takich talentów brak. Dlatego zamówiliśmy półprodukt w sklepie Tchibo (29,95 zł). Były wzory "męskie" i "żeńskie". Janek dzielnie towarzyszył tacie w sklejaniu. Co ważne w zestawie znajduje się naprawdę wszystko. Nie są potrzebne ani klej, ani nożyczki. Trzeba tylko pamiętać o świeczce (tealight) i kijku do zawieszenia lampionu. My nasz znaleźliśmy na jednym ze spacerów, ale zawsze możecie "pożyczyć" od mopa. Efekt był naprawdę dobry. A spacer po ciemku z lampionem to dla dwulatka nie lada przygoda!






czwartek, 7 listopada 2013

Litania do matki

Usypianie. Planujemy sobie jutrzejszy obiad. Ustaliliśmy, że zrobimy pizzę.
Janek:
- Mamooo, któla lobiś piccie, któla wałkujeś ciasto, dawaj Jankowi kawałek ciasta.


Pożeganie

Dziadkowie wychodzą. Janek pożegnał się w pokoju z babcią, dziadek w tym czasie poszedł do przedpokoju się ubierać. Janek usiadł w fotelu.
Mama:
- Janek, a z dziadkiem się pożegnałeś? Nie rozsiadaj się, tylko leć do dziadka.
Janek zerwał się z fotela. Pobiegł do dziadka, uścisnął mu dłoń i powiedział:
- Dziadku, żegnam.


środa, 6 listopada 2013

Ona tu jest

Usypianie. Leżymy w łóżku i jak każdego dnia opowiadamy sobie, co dziś robiliśmy. Janek oglądał dziś drugi raz w życiu bajkę "Stacyjkowo". Janek:
- Ja lubię "Śtacijkowo". Uwielbiam ją, "Śtacijkowo".
Po chwili:
- Ona to jest i tańczy dla mnie.


wtorek, 5 listopada 2013

Negocjator

19:05.
- Janek, powiedz "Dobranoc" tacie i Julkowi. Idziemy na górę do wanny.
- A ja mam taką plopozićje: pokololujemy i nalepimy. Potem pójdziemy do wanny i do łóżka. W tym czasie. No.




niedziela, 3 listopada 2013

piątek, 1 listopada 2013

niedziela, 13 października 2013

Skutki czytania 2

Janek w wannie śpiewa:
- Maaam psijacielaaaaa, maaam psijacieeelaaaaa, maaam psijaciela...
- O, jaka ładna piosenka. Skąd ją znasz?
- Z Biedronki.

Potem śpiewał dalej:
- Maaam psijaciela, ktoly jeśt stlaziakieeeem.*

Janek czyta książeczki z serii "Mądra Mysz" wyd. Media Rodzina. Tym razem śpiewał pierwsze zdanie z "Mam przyjaciela strażaka".


piątek, 11 października 2013

Brzydki zapach

Usypianie. Janek puścił bąka.
- Maaamooo, śmieldzi!
- Co brzydko pachnie?
- Nic. Tak sobie wymyśliłem.

poniedziałek, 7 października 2013

Babcia na szczęście nie

Wspominamy z Jankiem powrót z Grecji do domu. Opowiadam:
- Samolot wystartował. Wzbił się w powietrze, a Juju w tym czasie zwymiotował. I wszystko miał brudne. Musieliśmy go przebrać.
- Ziutek też czasem wymiotuje. O tak: blee, bleeee.
- Tak, Ziutek wymiotuje czasem.
- Babcia Dana nie wymiotuje.


czwartek, 3 października 2013

Skutki czytania "Pana Maluśkiewicza ..."

- Janeczku, gdzie zrobisz tę kupę? Na ubikacji czy na nocniku?
- Nie na ubikaczji, nie na noćniku.
- To gdzie ty z tą kupą pójdziesz?
- Do Gdyni!


piątek, 20 września 2013

Jak się nauczę...

Usypianie. Leżymy razem w łóżku.
- Janek, zamknij już oczka i śpij.
- Mamusiu, nie umiem ziamknąć oczów. Jak naucie, to bede ziamykał.


sobota, 14 września 2013

Mama też człowiek?

- Mamusiu, a czemu?
- Jakiś mądry człowiek to zrobił.
- Mamusiu, ty nie jesteś człowiek.
- A kim jestem?
- Jesteś ludź!

czwartek, 12 września 2013

Wymyślanie 2

Po przebudzeniu "kotłujemy się" rodzinnie w naszym łóżku. Tata:
- Janek, posuń się. Chcę dać mamie buziaka.
- Nie wymyślaj, tato!

środa, 11 września 2013

Dyrygent

Nasza niezastąpiona Pani Wiesia myje podłogę. Juju śpi, Janek siedzi między ciocią (nianią) a mamą na wersalce. Wszyscy mają podkurczone nogi i "kibicują" Pani Wiesi. Pani Wiesia przerwała na chwilę pracę, żeby coś opowiedzieć. Rozmowa przedłużała się. Janek:
- Pani Wiesiu, psiątaj!

poniedziałek, 9 września 2013

Wymyślanie

Południe. Wróciliśmy ze spaceru. Na stole leżą 3 pankejksy ze śniadania. Janek:
- Mamusiu, cie placuszka.
- Janek, one są zimne i stare. Może zjesz banana?
- Nie wymyślaj, mamuniu.


niedziela, 8 września 2013

Nałóg Zajączka

Janek zna na pamięć rozdział z "Misia Uszatka" o pożarze. Zaczyna się mniej więcej tak: "Był pogodny, słoneczny dzień. Zajączek kicał po łące. Skubał listki koniczyny."
Dziś Janek wyjął z regału jakąś moją książkę i "przeczytał":
- Był pogodny, słoneczny dzień. Zajączek palił papierosa...


sobota, 7 września 2013

Nowy dziad

Tata używa trymera.  Janek:
- Tato, ciemu golisz?
- Jestem starym dziadem. Mam włosy w nosie i muszę je wyciąć.
- Jestem nowym diadem. Beńde starym dziadem, beńde golił.



piątek, 6 września 2013

Wszechwiedzący tata

W ogródku. Janek odkrył koło zjeżdżalni niewielką dziurę.
- Mamusiu, ciemu dziula?
- Nie mam pojęcia.
- Tatuś wie. Napewno.

P.S. Nie wiedział.

czwartek, 5 września 2013

Radość taty

W sklepie.
- Janeczku, pamiętasz co mieliśmy kupić tacie?
- Eeee. Cio?
- Colę.
- Cole!!!
Wkładam puszkę do wózka. Janek:
- Tatuś ucieszy. Napewno.



środa, 4 września 2013

Troska

W domu szpital. Nawet pies się załapał na antybiotyk. Janek - już po chorobie - wytrwale trenuje wchodzenie i schodzenie po schodach.
- Mamuniuuu! Choć zie mną na góle!
- Janeczku, nie mam siły. Ledwo żyję. Mamusia jest chora.
- Tatusiu! Masz siły?


wtorek, 3 września 2013

Kontrola jakości

Przed zasnięciem leżymy w łóżku. Zgaszone światło. W tle kołysanki śpiewają nam Umer z Turnauem.
- Mamusiu, ja mam czyśte nóźki?
- Tak.
- A bziusiek?
- Tak.
- Nosiek?
- Tak.
- Bródke? Buzie? Czółko?
- Tak.
Uspokojony zasnął.

sobota, 31 sierpnia 2013

Chusteczka

Janek bierze paczkę chusteczek higienicznych w swoje rączki:
- Jena chustećka.
- Janek, zostaw. Po co ci chusteczka?
- Mam kozie psiecież. Nie bendziem chodził z kozą.