sobota, 10 grudnia 2022

Przedostatni dzień w Portopi i jednak jarmark w Palmie

 Pobudka. Późna. Dobrze się śpi nam tu jakoś. Nawet Jerzo pospał do ósmej. Ale zebraliśmy się szybko i po śniadaniu chłopcy pojechali z mamą posprzątać w naszym starym mieszkaniu. Pomagali dzielnie. Miszkanko wypucowane.

Wracając, zahaczyliśmy o polski sklep.

W domu obiad. Po obiedzie Jerzo z rodzicami poszedł opłacić miejsce parkingowe. Cudnie, że udało nam się wynająć miejsce tak blisko domu. To zupełnie nowa jakość życia. Wracając, spotkaliśmy pana ze szkoły chłopaków.

A potem wszyscy już autobusem (bo w centrum miejsca parkingowego nie mamy swojego) ruszyliśmy, aby odwiedzić ukochany sklep chłopaków, czyli Puzzles, oraz świecącą ogromną bombkę.





Po niespełna godzinie w tym niewielkim, magicznym miejscu ruszyliśmy dalej.

Celem była ogromna świecąca bombka, którą widzieliśmy dotychczas z okien samochodu. Jest ona przy Passeig de Sagrera, na wysokości słynnego napisu Palma (escultura Palma). Myśleliśmy, że tylko wejdziemy, zrobimy zdjęcia i wracamy. A tu niespodzianka: wzdłuż murów, w stronę Parc de Sa Feixixa rozciągał się jarmark adwentowy. Mieliśmy sobie dziś darować jarmarki, bo długi weekend i tłumy, no ale jak to tak, skoro już jesteśmy?














Weszliśmy w jarmark. A tam: stoiska z lokalnymi produktami z danych prowincji Hiszpanii, pealla, tapas, oliwy, miody, ceramika, oczywiście churrosy, dekoracje świąteczne i grzane wino.
Spotkaliśmy też rodziny ze szkoły chłopców.















Podczas powrotu na przystanek zatrzymaliśmy się na chwilę przy bombce. A tam zespół, muzyka, tancerze z kastanietami...
Cudo!
To było coś niesamowitego, ta muzyka, energia tych ludzi, śpiew. Mieliśmy ciary... Jerzyk zachwycony. Nawet miał w rączkach kastaniety i jedna z pań go uczyła, jak się ich używa.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz