Bo cztery lata to już całkiem poważny wiek. Bo jest już w końcu, kogo zaprosić. Bo się bywało na innych imprezach i zapragnęło własnej.
Imprezę zaplanowaliśmy na 1. sierpnia, dwa dni przed urodzinami. To sobota, więc można było świętować rano. A jak wiadomo, im wcześniej, tym lepiej. Oszczędzamy sobie "nie mogę się już doczekać, kiedy będą goście" jubilata, które doprowadza wszystkich do popołudniowego totalnego zmęczenia materiału, objawiającego się u najmłodszych łzami.
Ale tak naprawdę wszystko zaczęło się już w piątek w przedszkolu. Janek zabrał ze sobą kilka zdjęć z wczesnego dzieciństwa i kilka pamiątek (smoczek, ubranka, które nosił w pierwszych dniach po urodzeniu). W przedszkolu dostał też kartkę z życzeniami od nas, czyli od rodziców.
A w sobotę odbyła się właściwa impreza urodzinowa w naszej ulubionej sali zabaw, czyli w Lokomotywie. Wszystko było ślicznie przygotowane i dobrze zorganizowane. Dla rodziców: pyszne ciasta i dowolnie wybrane napoje. Dla dzieciaków: misa owoców, poncz. Dla wszystkich: rewelacyjny tort. Tak, z karetką. W końcu to urodziny Janka.
Zaplanowane były animacje i zabawy dla dzieci. Nie skorzystaliśmy. Dzieciaki same się zorganizowały i świetnie bawiły. Nie potrzebowały pomocy i zupełnie zignorowały próby zaangażowania ich do jakichś zabaw.
Było świetnie. Dzieciaki zachwycone. Rodzice pewnie też. A najbardziej ja, bo odpadło mi wszystko, co związane z organizacją i przygotowaniem kinderbalu.
Janek zaprosił: Julka, Pawełka z Zuzią, Mikołaja, Franka, Tymka z Miłoszkiem oraz Marysię i Zuzię.
Zaplanowane były animacje i zabawy dla dzieci. Nie skorzystaliśmy. Dzieciaki same się zorganizowały i świetnie bawiły. Nie potrzebowały pomocy i zupełnie zignorowały próby zaangażowania ich do jakichś zabaw.
Było świetnie. Dzieciaki zachwycone. Rodzice pewnie też. A najbardziej ja, bo odpadło mi wszystko, co związane z organizacją i przygotowaniem kinderbalu.
Janek zaprosił: Julka, Pawełka z Zuzią, Mikołaja, Franka, Tymka z Miłoszkiem oraz Marysię i Zuzię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz