Jerzyk nie mógł jechać, bo nie ma plecaczka.
- Tatusiu, a wy tak od razu rano po nas przyjedziecie?
- Tak, rano - odpowiedział tato, pełen obaw o reakcję synka, który to pierwszy raz nocować miał poza domem bez rodziców, a poprzednia wakacyjna próba skończyła się jazdą wieczorem po Julka.
- Ale my się będziemy chcieli jeszcze pobawić!
No to przyjechaliśmy w południe. Na wszelki wypadek mieliśmy ze sobą rzeczy na kolejny dzień. Wróżbita Maciej może się przy nas schować. W sobotę wróciliśmy do domu bez dzieci.
Bawili się z babcią, ciocią, wujkiem, ale najwięcej chyba z kuzynką Magdą.
W niedziele czekali na nas z quizem rodzinnym, stworzonym przy pomocy Magdy, oraz ufoludkowo-stworkowym pomysłu Julka. Zadaniem uczestników było rozpoznanie narysowanych członków rodziny oraz ich domów (to w rodzinnym) lub określenie czy na rysunku jest ufoludek czy stworek (to w tym Julkowym). Wygrała mama, czyli bez niespodzianek.
Gdy Jerzo ich odwiedził, też było śmiesznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz