czwartek, 27 stycznia 2022

Sesja mamy

Mama została zaproszona do udziału w sesji. 

Dość niecodziennej. Ale lubi wyzwania.

I napisała potem tak:

"Rok temu nawet bym nie pomyślała o takiej sesji. No dobra, pomyślałabym, ale zaraz odrzuciłabym tę myśl. 

Po pierwsze za gruba. Po drugie za stara. Po trzecie sesja za odważna. I w ogóle no jakto?


Ale dojrzałam. Nie tylko do sesji buduarowej. Dojrzałam tak w ogóle. Dorosłam. Czas najwyższy, jak się ma 37 lat.

Jestem tu i teraz zadowolona z siebie. Coraz lepiej mi ze sobą. I nawet siebie lubię. A najważniejsze, że kompletnie mnie nie obchodzi, czy się komuś podobam, czy nie.


To był proces. 

Urodziłam troje dzieci (nie bez przygód, ale to nie o tym tekst; tylko proszę - wspierajcie WOŚP!). 

Trzech synów.

Zaczęłam chodzić wyłącznie w spódnicach i sukienkach - żeby trochę zrównoważyć ten męski pierwiastek w domu. No i fajnie się czuć kobieco na co dzień. Zwłaszcza, że nie pracuję zawodowo. Nie wystroję się więc do pracy, a nie chciałam gnić w domu w dresie.


Gdy najmłodszy miał rok (a pozostali 5 i 7 lat), mąż miał operację kolana. Nie miałam czasu na nic, siły jeszcze mniej. I przestałam farbować włosy. W końcu od niedawna mam już swoje naturalne. Siwe. Pieprz i sól - jak mawia pewna Dobra Dusza. I uwielbiam te moje siwe włosy!


Zawsze coś ćwiczyłam (do samego porodu jogę), ale zawsze też miałam problemy z prawidłowym odżywianiem. Niby zdrowo, ale zawsze albo za dużo. Albo za mało. Po trzeciej ciąży pomogła mi dietetyczka. Schudłam i udało mi się utrzymać osiągniętą wagę.


Ale po 3 latach zachciało mi się więcej. Wróciłam do dietetyczki.

Ćwiczę każdego dnia. Praktykuję też jogę. 

Trzymam dietę (jem, co lubię, ale tyle, ile trzeba).

I wyglądam jak chcę. Bikini nie założę (po trzech ciążach i zbędnych kilogramach skóra na brzuchu nie wygląda rewelacyjnie), ale wcale nie chcę.


I lubię moje zmarszczki.


I realizuję marzenia. Uczę się hiszpańskiego. Piekę chleb na zakwasie i gotuję domowe obiady. I co rano pakuję do śniadaniówki coś ekstra, ale coś domowego. Czasem nawet uda mi się przeczytać książkę.

I cieszę się, że mogę to wszystko, co powyżej. Doceniam to.


Kiedyś usłyszałam, że wyglądam jak “stara Indianka” i to nie miało być miłe. 

Ale tak. Pewnie tak wyglądam. I dobrze mi z tym. 

A mądrość starej Indianki jest marzeniem.


Dorosłam. Dojrzałam.

Do takiej sesji też."



Wrzucam tu kilka zdjęć:

















Zdjęcia znajdziecie na stronie Patka Martyniak Fotografia naturalna.

A na sesji było fantastycznie. Czasem nawet śmiesznie. Patrycja jest cudowną osobą i zapewniła wspaniałą atmosferę. I okazało się, że pozowanie to niezła gimnastyka - przydała się praktyka jogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz