O pojazdach miało być w poście ogrodowym. Zasłużyły na osobny wpis. Zwłaszcza rowerki, które chłopcy uwielbiają. Dzień bez jazdy na rowerku jest dniem straconym. No w końcu Janek ma fajny rower.
1. PUKY.
Wutsch dla Juja. Rowerek dostał na roczek. Chwilę wcześniej zaczął chodzić. I właściwie od samego początku na nim jeździ. Oczywiście nie popylał od razu tak szybko jak teraz. Zdecydowaliśmy się na Wutsch, bo na laufrada jest ciągle za mały. Pewnym było, że będzie chciał jeździć jak starszy brat.
A starszy brat od razu wskoczył na rowerek biegowy. Po prostu w zeszłym sezonie był już dwulatkiem, a jako niespełna roczniak dwa sezony temu był nawet na wutscha za mały. Rok temu tylko próbował swojego laufrada. Głównie na nim chodził. Za to niedawno tak się rozkręcił, że musimy za nim biec podczas spacerów.
Rowerki to przerywnik między zabawami w ogrodzie. Do sklepu Janek też śmiga na rowerze (Julek jeszcze w wózku). Potem się gonią po ogrodzie - Juju krzyczy "Nana! Nana!". Najfajniej jest jednak po południu. Tata wraca z pracy i wszyscy wychodzimy za bramę. Jedno z nas pilnuje Juja, drugie - Janka, którego Juju próbuje dogonić. Janek oczywiście na niego czeka.
Oba rowerki kupiliśmy w sklepie Aktywny Smyk. Szczerze polecam ten sklep. Pracują tam przemili ludzie. Przez telefon udzielono mi cierpliwie wszelkich informacji. Nie czułam się naciagana na cokolwiek. Rozmówca chciał mi pomóc, doradzić, a nie koniecznie sprzedać najdroższy model. Rowerki były następnego dnia po zapłaceniu. Czego chcieć więcej?
2. Wózeczek.
Ukochany przez obu chłopców. Teraz głównie przez Julka. Do przewożenia wszystkiego, co się da. Łącznie z bratem. Do wożenia o bycia wożonym. Po domu, ogrodzie i w dłuższej trasie. Nasze autko z firmy Bim bam ma ponad dwa lata i trzyma się świetnie.
3. Wywrotka.
Do tego samego co wózeczek. I jeszcze do piachu. Wytrzymalsza na deszcz, bo plastikowa. W ciągu prawie dwóch lat nieco wypłowiała od słońca, co nam zupełnie nie przeszkadza.
4. Taczka, kosiarka i cała reszta pchaczy.
Kosiarka w wersji dziecięcej do koszenia razem z tatą.
Taczka do wożenia, czego się da. Głównie wsypywania piachu i rozwożenia go po całej działce.
5. Koparka.
Nie za bardzo da się na niej jeździć. Ale posiedzieć można. W piachu pokopać, albo w trawie. Naładować łyżkę, czym się da - najchętniej kamyczkami i porozwozić je po całej działce.
6. Hulajnoga.
Trudno mi ją jeszcze ocenić. Janek ciągle się uczy jazdy na niej, więc chwilowo przegrywa z rowerkiem. Ale idzie mu coraz lepiej. Juju bardzo lubi być na niej wożony. Jak się nauczą, to na pewno się pochwalę.
7. Stolik i krzesełka.
Że niby usiądą i odpoczną. I posiedzą. 5 minut chociaż. Niemożliwe. Z tym jesteśmy już pogodzeni. Ale przydają się do zabawy w kuchnię, rysowania, malowania farbkami. Do włażenia na nie. Do zjedzenia czasem czegoś prawdziwego. Nasz stolik i dwa krzesełka kupiliśmy w Lidlu. Kolejny sezon dają radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz