środa, 2 lipca 2014

Zabawki w ogrodzie

O tym, co można robić w ogorodzie prawie bez zabawek już pisałam. Czas na ogrodowe zabawki. Bez nich byłoby ciężko.

1. Piaskownica.
Nie musi być ogromna. Nam wystarcza całkiem mała - słynny żółwik Little tikes z pokrywą. Pokrywa się przydaje: chroni przed deszczem i gwarantuje, że koty nie zrobią sobie z niej kuwety. Ziutek, nasz westie, niestety nie jest postrachem okolicznych kotów, które często odwiedzają naszą działkę. 
Piasek wymieniamy co sezon - można go dostać w każdym markecie budowlanym.


Czasem zdarza nam się zapomnieć o przykryciu piaskownicy przed deszczem. Zakładam, że podczas ulewy koty nie sikają do naszego piachu.



2. Zabawki do piachu.
Wiaderka i łopatki są obowiązkowe. Dowolnej marki. Byle by starczyło dla każdego. No i foremki. Mamy najzwyklejsze. Te mniej zwykłe, które ostatnio są hitem, to zestaw do pieczenia SANDIG z łopatką i nożem do ciasta prosto z IKEA.
Poza tym w piachu sprawdzają się wszelkie plastikowe naczynia, sztućce, no i oczywiście autka. Mniejsze i większe. O tych większych jeszcze napiszę.

3. Plac zabaw.
Zjeżdżalnia, dwie hustawki i dzieciaki zajęte na jakiś czas. Mamy Clubhouse Little tikes. Jest już z nami trzeci sezon. Zimuje na zewnątrz. Ciągle jest w dobrym stanie.




4. Huśtawka - bujak.
Wieloryb Little tikes, na którym może się huśtać jedno, dwoje, a nawet troje dzieci. Kupiony z nadzieją, ze chłopcy pobawią się na nim razem. Jednocześnie. Bez wojny: "przecież ja właśnie chciałem się huśtać!". No i się sprawdza.
Problem pojawia się, gdy brat właśnie nie chce się hustać. No ale od biedy można pobujać się przecież samemu.



5. Domek.
Żeby się schować. Przed bratem. Albo z bratem przed rodzicami. Coś ugotować. Zrobić "a kuku!" przez okienko. Zamknąć okiennice. Otworzyć okiennice. Zamknąć, otworzyć drzwi. Skorzystać z telefonu i zamówić pizzę. Zanieść tonę zabwek. Wynieść tonę zabawek. Po prostu się bawić.
Mamy wiejski domek Little tikes. Już jego budowanie z tatą było niezłą zabawą.




6. Kuchnia.
Gotować można przecież nie tylko w domu. W ogrodzie jest nawet zabawniej. Mniej "nanibowo". Można użyć wody, piasku, trawy. Dzięki temu mamy prawie prawdziwe składniki. Naszą przenośną kuhnię, którą można zapakować w poręczne wiadro, kupiłam w Tchibo. Do gotowania przydają nam się akcesoria kuchenne dla dzieci z IKEA oraz "pożyczone" z mojej kuchni.





7. Basen.
       Przy upale do taplania, chlapania, zabawy kubeczkami, wiaderkami, piłeczkami, pompką wodną, do wrzucania zabawek i wyławiania ich, do wsypywania piachu z piaskownicy.
       Przy niepogodzie do rzucania sie na pusty basen, odwrócenia do góry dnem i skakania po nim, do wrzucania zabawek do środka i wyławiania ich, do wsypywania piachu z piaskownicy.
   Wybraliśmy tradycyjny, dmuchany, ponieważ chłopcy sami włażą i wyłażą z basenu. Rozporowy nie nadaje się do takich "akcji".






6 komentarzy:

  1. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń