O tym, co można robić w ogorodzie prawie bez zabawek już pisałam. Czas na ogrodowe zabawki. Bez nich byłoby ciężko.
1. Piaskownica.
Nie musi być ogromna. Nam wystarcza całkiem mała - słynny żółwik Little tikes z pokrywą. Pokrywa się przydaje: chroni przed deszczem i gwarantuje, że koty nie zrobią sobie z niej kuwety. Ziutek, nasz westie, niestety nie jest postrachem okolicznych kotów, które często odwiedzają naszą działkę.
Piasek wymieniamy co sezon - można go dostać w każdym markecie budowlanym.
Czasem zdarza nam się zapomnieć o przykryciu piaskownicy przed deszczem. Zakładam, że podczas ulewy koty nie sikają do naszego piachu.
2. Zabawki do piachu.
Wiaderka i łopatki są obowiązkowe. Dowolnej marki. Byle by starczyło dla każdego. No i foremki. Mamy najzwyklejsze. Te mniej zwykłe, które ostatnio są hitem, to zestaw do pieczenia SANDIG z łopatką i nożem do ciasta prosto z IKEA.
Poza tym w piachu sprawdzają się wszelkie plastikowe naczynia, sztućce, no i oczywiście autka. Mniejsze i większe. O tych większych jeszcze napiszę.
3. Plac zabaw.
Zjeżdżalnia, dwie hustawki i dzieciaki zajęte na jakiś czas. Mamy Clubhouse Little tikes. Jest już z nami trzeci sezon. Zimuje na zewnątrz. Ciągle jest w dobrym stanie.
4. Huśtawka - bujak.
Wieloryb Little tikes, na którym może się huśtać jedno, dwoje, a nawet troje dzieci. Kupiony z nadzieją, ze chłopcy pobawią się na nim razem. Jednocześnie. Bez wojny: "przecież ja właśnie chciałem się huśtać!". No i się sprawdza.
Problem pojawia się, gdy brat właśnie nie chce się hustać. No ale od biedy można pobujać się przecież samemu.
5. Domek.
Żeby się schować. Przed bratem. Albo z bratem przed rodzicami. Coś ugotować. Zrobić "a kuku!" przez okienko. Zamknąć okiennice. Otworzyć okiennice. Zamknąć, otworzyć drzwi. Skorzystać z telefonu i zamówić pizzę. Zanieść tonę zabwek. Wynieść tonę zabawek. Po prostu się bawić.
Mamy wiejski domek Little tikes. Już jego budowanie z tatą było niezłą zabawą.
6. Kuchnia.
Gotować można przecież nie tylko w domu. W ogrodzie jest nawet zabawniej. Mniej "nanibowo". Można użyć wody, piasku, trawy. Dzięki temu mamy prawie prawdziwe składniki. Naszą przenośną kuhnię, którą można zapakować w poręczne wiadro, kupiłam w Tchibo. Do gotowania przydają nam się akcesoria kuchenne dla dzieci z IKEA oraz "pożyczone" z mojej kuchni.
7. Basen.
Przy upale do taplania, chlapania, zabawy kubeczkami, wiaderkami, piłeczkami, pompką wodną, do wrzucania zabawek i wyławiania ich, do wsypywania piachu z piaskownicy.
Przy niepogodzie do rzucania sie na pusty basen, odwrócenia do góry dnem i skakania po nim, do wrzucania zabawek do środka i wyławiania ich, do wsypywania piachu z piaskownicy.
Wybraliśmy tradycyjny, dmuchany, ponieważ chłopcy sami włażą i wyłażą z basenu. Rozporowy nie nadaje się do takich "akcji".
Ciekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam! :)
Usuń