poniedziałek, 31 października 2016

Halloween

Albo Hałolin, jak mówi Juju.
Nie było wyjścia. Musieliśmy świętować. Julek opowiadał, że mówili o tym święcie z panią Karoliną na angielskim.
Tak więc do przedszkola pojechali już przebrani.
Po powrocie piekliśmy - jak zwykle - paluchy czarownicy. Były też duchy z bananów. Straszenie się nawzajem. I na koniec przedstawienie z pluszowym pająkiem w roli głównej.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz