piątek, 16 lutego 2018

Karczma Złoty Groń: Jerzo & pomarańcza

Tam chodziliśmy na obiady i lemoniadę. Jest samoobsługa i jedzenie jest na wagę. Żywi się tam większość narciarzy, często są kolejki, co chwilę donoszone są świeże potrawy. Oprócz ciepłego posiłku dostaniecie tam zimne napoje, kawę, piwo, grzańca, chłopców ulubioną lemoniadę i koktajle owocowe oraz ciacha i desery.
Plusem samoobsługi przy braku kolejki jest to, że nie trzeba czekać na zamówienie - przy trójce (głodnych) dzieci to niezwykle wygodne. A przy kasie pracują sympatyczne panie.
Męcząca nieco jest głośna muzyka - góralskie hity lub disco polo. Puszczane w kółko. Podczas jednego obiadu trzy razy załapaliśmy się na "Złoty krążek". Tak, liczyłam.






Czasem, gdy Jerzo spał, a brat z tatą szusowali na stoku, jedliśmy w pokoju.



W Karczmie na Złotym Groniu Jerzo skosztował pomarańczy.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz