czwartek, 13 października 2022

Handelek, czyli mercado w Ince. Babcia Ala w szkole.

Chłopcy w szkole i przedszkolu, tato zdrowieje, a mama porwała babcie na prawdziwe majorkańskie mercado. Padło na Incę. Bo cudne miasteczko. Bo w środkowej części wyspy, a więc przy okazji można zobaczyć inne oblicze Majorki. Bo duży targ. Pełen wyrobów tradycyjnych i nie tylko. Są i warzywa, owoce, kwiaty, ubrania, biżuteria. Oczywiście też mamy ulubione stoisko z kawą - Social Cafe.
Były też bunyols - słynne majorkańskie ciasteczka, podobne nieco do naszych pączków, bo też smażone w głębokim tłuszczu, jednak mniejsze i bez nadzienia, posypywane cukrem pudrem. Tradycyjnie do ciasta używa się ziemniaków. Pączuszki są pyszne!





























Zaparkowałyśmy na parkingu przy Mercadonie, przy samym targowisku. Parking Mercat Municipal to parking piętrowy, podziemny, płatny, ale bez problemu znalazłyśmy na nim miejsce.

Spacer i shopping były bardzo udane, zakończone kawą. Niestety musiałyśmy wracać wcześniej. Zadzwoniła maestra Julka z informacją, że on się źle czuje. Zgarnęłyśmy go do domu, gdzie się położył, a potem zjadł i do wieczora doszedł do siebie.

A babcia Ala z mamą pojechały po Janka i Jerzyka do szkoły.

Dziś to babcia Ala była oprowadzana przez chłopców po szkolnym ogrodzie i klasach.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz