czwartek, 15 maja 2014

W co się bawić w domu

   Za nami dwa dni gnicia w domu z powodu starszliwej ulewy. O wyjściu i poskakaniu w kałużach niczym Peppa i jej rodzinka nie ma mowy. Trzeba więc pobawić się w kaowca i zorganizować chłopcom cały dzień w domu. Nie jeden dzień.
  Co robimy?

1. Czytamy. Ostatnio nawet udaje nam się czytać/oglądać książeczki wspólnie. Jest jeden warunek: w książeczce musi być kotek. Julek zajęty szukaniem kotka na obrazku jest w stanie posiedzieć jakieś 5 minut.


2. Tańczymy. Tak jak tu np.:



3. Śpiewamy. Nasze ulubione hity pochodzą z płyt "Mama i ja. Największe przeboje", "Bajki-grajki. Czerwony Kapturek" oraz "O brzydkich wyrazach, cukierkowej diecie i o innych sprawach, co ciekawią dzieci".

4. Majsterkujemy.



5. Gotujemy. Z Jujem na niby. Z Jankiem coraz częściej naprawdę. Poza dzieciowymi sprzętami, chłopcy mają jedną swoją szufladę w kuchni pełną bezpiecznych, "dorosłych" utensyliów kuchennych. Rozwiązało nam to problem grzebania w kuchennych szafkach.





6. Jeździmy. Rowerkami, jeździkami i na czym się tylko da.


7. Puszczamy autka.

8. Budujemy z duplo.

9. Łaskoczemy się i wygłupiamy.

10. Wieszamy pranie: ja wieszam, chłopcy rozbrajają pralkę, Janek przypina ubrania klamerkami, Juju ściąga klamerki i zrzuca je na dół.

11. Bawimy się w basenie (łóżeczko turystyczne) z piłeczkami.


12. Rysujemy. Ostatnio z Jujem głównie pisakami wodnymi po matach wodnych, ponieważ Julek ma potrzebę wyrażania siebie na wszelkich powierzchniach poziomych i pionowych. Pisaki wodne nie brudzą.



13. Muzykujemy.



14. Sprzątamy. Wystarczy szmatka albo po listku papieru toaletowego na łebka i mieszkanie lśni!


15. Rzucamy. Czym się da. Dlatego staramy się Jujowi podsuwać jak najlżejsze i jak najbardziej miękkie przedmioty.


   Mam nadzieję, że nasze pomysły Was natchną i jakoś przeżyjecie czas z dzieciorami w domu. Pokazałam Wam tylko to, co robimy wspólnie. Podczas gdy Juju śpi w ciagu dnia (ok. 1,5 h), z Jankiem czytamy, wyklejamy, wydzieramy, piszemy literkami magnetycznymi na tablicy, pieczemy lub gotujemy naprawdę. Jednym słowem robimy wszystko to, co jest właściwie niewykonale przy uciekającym Julku.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz