Jesteśmy pacyfistami i staramy się wpajać chłopcom, że wojna jest zła. Że bohaterem jest nie ten, który walczy i zabija, a ten, który potrafi rozwiązać konflikt bez przemocy. Ten, który ratuje życie.
Mieliśmy jednak całe sobotnie przedpołudnie do zabicia - nomen omen. Pogoda była raczej wiosenna niż letnia. Padło na Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku Kamiennej. Spodziewałam się nudnawej ekspozycji w budynku i ewentualnie czołgu, moździerza i dwóch samochodów wojskowych na zewnątrz. No to się zdziwiłam. Wystawa wewnątrz rzeczywiście niezbyt ciekawa dla maluchów, ale plenerowa robi wrażenie: samoloty (w tym Ił udostępniony do zwiedzania i dotykania), czołgi, pojazdy przeciwpancerne, wyrzutnie rakiet, a nawet okręt wojenny!
Ja niby miałam świadomość, że osobnicy płci męskiej (wiek nie ma tu żadnego znaczenia) lubią samoloty, czołgi i inne pojazdy przeciwpancerne. Ale moi chłopcy (wszyscy trzej) oszaleli w tym muzeum. Janek i Julek biegali między eksponatami, wołając nas co chwilę: "Tato, tato! A patrz tutaj!", "Mamusiu, co tu jest napisane?", "Tatusiu, co to jest?". Gdy ochłonęli, mogliśmy zwiedzać spokojniej.
Ale wtedy okazało się, że do Iła można wejść. A w środku okazało się, że do kokpitu też można wejść. I że można wszystkiego dotknąć, nacisnąć, przekręcić. I że są dwa miejsca dla pilotów. I tak chłopcy spędzili w Ile jakieś 30 minut (albo i więcej), bawiąc się w akcje ratunkowe. Jak pisałam, pacyfiści.
A poza tym w mini sklepiku-kawiarence jest niezła kawa. A w Skarżysku i okolicach o poranku nie jest wcale łatwo o niezłą kawę.
Wszelkie informacje znajdziecie na stronie muzeum.
Bilet kosztował nas 23 złote za całą czwórkę. To bilet rodzinny.
Koszulki z cudnymi, malowanymi mandalami mamy od Mituli.
Koszulki z cudnymi, malowanymi mandalami mamy od Mituli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz