Widać go od ulicy Cieszyńskiej. Przejeżdżamy więc koło niego parę razy w tygodniu. Za każdym razem obiecując chłopakom (głównie Julkowi), że tak, na pewno kiedyś tam pojedziemy, niech tylko będzie pogoda, niech nie pada, niech się skończy upał, niech będzie czas. Niech. No i w końcu dzisiaj wszystkie okoliczności przyrody (brak dodatkowych zajęć Janka, piękna pogoda, brak innych zaplanowanych atrakcji) sprawiły, że dotarliśmy na blokowisko.
Zaparkowaliśmy całkiem blisko placu zabaw. Nie było większych problemów ze znalezieniem miejsca, chociaż wokół bloków stoi mnóstwo samochodów.
Samochodów mnóstwo, bloki mają po dziesięć pięter, godziny popołudniowe, a dzieciaków na placu zabaw jak na lekarstwo. Nam to nie przeszkadzało, ale gdzie się podziały dzieciaki?
Nie wiem, jak długo istnieje ten plac zabaw, ale jest w idealnym stanie. Może dlatego, że niewiele dzieci z niego korzysta. Składa się z dwóch części:
1. ogrodzonej z konstrukcją do wspinania i zjeżdżania z tunelem, mostkami, grą w kółko i krzyżyk, "skryjówkami" oraz huśtawkami, bujakami, karuzelą i piaskownicą;
2. części dla starszaków z konstrukcją do wspinania i siłownią (także dla dorosłych) i najważniejszą, hitową zabawką dla Juja - lokomotywą.
Obie wyłożone są miękkimi, gumowymi, bezpiecznymi, nieśliskimi płytkami. W ogrodzonej części dla maluchów są też ławki, a konstrukcja nadaje się nawet dla mniejszych dzieci - na zjeżdżalnię można się dostać po schodkach.
Widać, że ktoś pomyślał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz