poniedziałek, 8 listopada 2021

Pandemia. Święto Marcinowe - odsłona 1.

 Chłopcy w placówkach, mama w domowej cukierni. 

Dziś pierwsza tura pieczenia rogali. Ciasto przygotowane wczoraj, leżakowało całą noc w lodówce.

Po upieczeniu rogali z białym makiem oraz jabłkami i cynamonem (z myślą o Jerzyku, który zapowiedział, że maku jeść nie będzie, bo nie lubi), powstało ciasto na kolejną porcję - do upieczenia jutro, bo w środę Marcinowe Święto obchodzą Janek i Julek w szkole.



Chłopcy wrócili do domu. Starszaki mieli angielski, a Jerzo przebierał nóżkami, nie mogąc się doczekać wyjazdu na spacer z lampionami do lasu.
Oczekiwanie umiliło nam czytanie książki "Święty Marcin i mały miś", śpiewanie piosenek, a wszystko przy zapalonych lampionach.






No i w końcu się doczekał.

Jerzo z rodzicami na spacer: z parkingu na Tartacznej, w stronę zapory, na polankę, z przedszkolakami, ciociami. Każdy z lampionem w ręku. Ze śpiewem na ustach.

A na polanie było coś, co zostawił dla dzieci i ich rodziców Święty Marcin: wielki wór rogalików!

A dla Jerzyka były rogaliki z jabłuszkami. Skąd ten Święty Marcin wiedział, że on nie lubi maku?














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz