sobota, 30 maja 2015

Dzień Dziecka I

   W tym roku wypada w poniedziałek. A w poniedziałek do przedszkola. Nieludzkim byłoby wręczanie prezentu chłopcom w poniedziałek, gdy Janek nie mógłby się nim nawet nacieszyć. A że z nas ludzcy rodzice wczoraj do zachodu słońca stawialiśmy trampolinę w ogródku. 


   To marzenie chłopców od dawna. Cały zeszły sezon prosli o nią. W tym roku już nie mogli się doczekać. Aura nam sprzyjała - pierwsza połowa roku była niezbyt trampolinowa. 
   Trampolina to takie cudowne urządzenie, w którym zamykamy dzieci, a one się cieszą. Jak upadną, nic im się nie dzieje. Są zamknięte, bezpieczne, skaczą. A my patrzymy. Siedzimy. Pijemy kawę. Tak, tak to naprawdę możliwe! Trwa niezbyt długo. Ale trwa. Więc niech trwa.
   Nasza trampolina to Hudora, średnica 3 m, maks. obciążenie - 150 kg (to zadecydowało - w końcu rodzicom też się coś od życia należy).



     I był jeszcze koktajl truskawkowy pity ze słoików (genialna sprawa te słoiki: szklane, higieniczne, wygodne, w kestra kolorach, no i ładne!).
 


    I piknik na Goruszce z musem własnej roboty z tubek (tak, tak, tak też się da). Zestaw do "tubkowania" musu to Fill'n squeeze.




  I jeszcze plac zabw przy jaworzańskiej tężni.

  A jutro ciąg dalszy. W planach kino (pierwsz raz!) i wycieczka do lasu, ale pssst!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz