sobota, 16 maja 2015

WPKiW

    Do Parku Śląskiego pojechaliśmy ze względu na Elkę. Kolejka jest odnowiona, a właściwie przebudowana. Teraz jeździ krótszą trasą (z trzech stacji i 6 km zostały dwie stacje i 2200 m).



     Działa za to w systemie mieszanym: są kanapy i gondole. Kanapą można się przejechać, gdy jest się wyższym niż ok. 1,25 m. My oczywiście wybraliśmy gondolę. Chłopcy po niej wędrują - my siedzimy. Idealnie.



    Przejazd w obie strony trwa mniej więcej pół godziny. Uwaga - żeby przejechać się tam i z powrotem, trzeba wysiąść na końcowej stacji, przejść ją całą i znowy wsiąść. Bez sensu? Niewygodnie z dwójką małych dzieci? Oj tam, oj tam. Trzeba i już. System tego wymaga. Zawsze można zwalić na system.


      Kolejką jeździ niewiele osób. Może to tłumaczyć cena biletu, który kupujemy w automacie na stacji. Za 4 osoby (właściwie za 3, bo Julek póki co przejazd ma gratis) zapłaciliśmy 57 PLN. Doliczcie jeszcze opłatę za wjazd do parku - 10 PLN. Prawie 70 złotych, a to dopiero początek wycieczki. Szkoda, że tak drogo. Acha, zniżek dla seniorów brak. Nie da się więc zaoszczędzić, wysyłając wnuki z dziadkami. Kolejka Elka z założenia miała być dla mieszkańców Śląska.





      Inne płatne parkowe atrakcje sobie tym razem darowaliśmy. Wesołe Miasteczko czeka na remont - nie wygląda zachęcająco. Na Planetarium i Muzeum Etnograficzne chłopcy są jeszcze za mali. ZOO jakoś wolimy ostrawskie (że o wiedeńskim nie wspomnę). Park Linowy byłby super dla Janka. Niestety Julkowi ostatnio uruchomiła się wyobraźnia i mniej chętnie się wspina. Zwyczajnie się boi. Poczekamy, aż dorośnie do Parku Linowego.
   Najtańsze opcja, jeśli chcecie skorzystać całą rodziną ze wszystkiego, czyli ZOO, wesołego miasteczka, skansenu, parku linowego, planetarium, no i kolejki (ale tylko w jedną stronę) to zakup biletu rodzinnego za 200 PLN.
     Po przejażdżce zrobiliśmy sobie piknik niedaleko hali Kapelusz.




   
  Kalorie spaliliśmy na położonym nieopodal placu zabaw: chłopcy - bawiąc się, my (dorośli) - ich goniąc.




      W WPKiW nie byłam dobrych naście lat. Zmieniła się nie tylko Elka. Park jest wyraźnie bardziej zadbany niż kiedyś. Widać, że ma gospodarza. Są place zabaw dla dzieciaków, skoszone trawniki, wysprzątane ścieżki. Brakuje oznaczeń. Jak ktoś nie zna parku, może pobłądzić. Brakuje konkretnych informacji, drogowskazów do reastauracji czy parkowych atrakcji. Oczywiście, że można zapytać życzliwych pracowników. Ale takich ułatwień - brak.




     Park Śląski jest fantastycznym miejscem na rodzinną wyprawę, piknik, spacer. Możecie zabrać wózki, rowery, hulajnogi. Pobawić, pobiegać i posilić jest, gdzie. A wszystko w Chorzowie i Katowicach, w samym centrum czarnego Śląska.

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz