niedziela, 25 maja 2014

Centrum handlowe

   Nie spędzamy tam każdej niedzieli. Zakupy robimy prawie wyłącznie przez internet. Ostatnio miałam zaćmienie i weszłam z Jankiem do sklepu z bielizną. Po rajstopy. Znałam rozmiar i kolor. Podczas gdy podawałam powyższe dane, płaciłam, a sprzedawczyni pakowała towar, Janek zdążył jakieś 5 razy usiąść pod wieszaczkami z bielizną, zrzucając na siebie naście par białych, koronkowych stringów. Gdy już zrozumiał, w czym mu pomogłam, że tam się nie najlepiej siedzi, podszedł do lady, przy której stały nogi z naciągniętymi rajstopami. Dotknął jednej i poznał efekt domina. Sprzedawczyni byłą przemiła. Pozdrawiamy sklep Marylin w Sarnim Stoku!
   No ale czasem człowiek musi, bo się udusi. Albo leje, albo jest mokro i błocko, albo czasem chcemy kupić, czego się wysyłkowo nie da, a jest tylko w CH. 
    U nas burzowo i upał gdzieś się zapodział. Padło na Gemini w Bielsku-Białej. Żadnych sklepów nie polecę z w/w powodów. Ale jako miejsce dla dzieci polecam z czystym sumieniem.
       Na parterze, nieopodal kawiarni Grycan (wyjście z parkingu podziemnego w okolicy B1) jest teren dla dzieci. Kanapy/siedziska ustawione w kształt logo CH, plastikowe pieski dla siedzenia lub przesuwania się po podłodze, pudła z klockami, które można przyczepiać do ściany. To mamy gratis. Zapłacić możemy za przejażdżkę mnóstwem pojazdów za 2 zł (spychacz, auto, samolot itp.). Największą atrakcją tej kategorii jest pociąg. Za dwójkę przez parę minut chłopcy jadą jednocześnie - jeden w lokomotywie, drugi w wagoniku. Każdy ma swoją kierownicę, a kierownica to podstawa.


    Trochę droższy jest (prawie) prawdziwy pociąg. Gdy kupimy karnet na 10 przejażdżek, jedna kosztuje nas 3 zł od łebka. Pociąg w ciągu ok. 8 minut pokonuje trasę po całym najniższym poziomie Gemini. Ponieważ chłopcy są za mali na samodzielną jazdę, poznaję topografię CH i mogę tęsknym wzrokiem popatrzeć na wystawy sklepowe.


   Najdroższe są mechaniczne koniki (a także zebry i inne zwierzaki różnej wielkości) - 8 zł za 10 minut zabawy. Wstając i siadając dzieciak porusza tym dość specyficznym pojazdem. Plus jest taki, że się trochę zmęczy. Minus jest taki, że jak się zmęczy, to zgłodnieje.




   A jak zgłodnieje, to można skorzystać z dwóch pobliskich cukierni: już wspomniana Grycan oraz Sowa - na piętrze. Na piętro wjeżdżacie na własne ryzyko: oprócz pojazdów za 2 zł jest też kraina zabaw dla dzieci (test przed nami, póki co Juju jest chyba za mały). Oczywiście są też bary i restauracje.
   Polecam genialne sushi w restauracji Samuraj. Zwykle zamawiamy na wynos lub z dowozem, bo z Jujem zjedzenie spokojnie w restauracji jest trudne. Ale w Samuraju są krzesełka dla dzieci i bardzo sympatyczna obsługa. No i pyszne sushi. I sałatka z krewetkami. Janek jest fanem. My też. Ceny pomijam milczeniem.

   A wracając do cukierni. Dobra kawa, pyszne rurki (Janek uwielbia), świeżutka bita śmietana są u Grycana. Sowa nie zrobiła na nas takie dobrego wrażenia, ale nie mamy na co narzekać. No może panie mogłoby być milsze. Ale kto by nie mógł? W Grycanie i panie miłe, i kącik dla dzieci. W obu cukierniach krzesełek brak (podczas pobytu u Sowy pożyczyliśmy od Samuraja).






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz