To, że się udała, to cud. Musiałam kroić szybciej niż chłopcy wyżerają owoce. Janek trochę się wkręcił w krojenie truskawek i bananów, ale zwykle to, co pokroił, lądowało w jego buzi zamiast w misce. Gotową sałatkę też oczywiście jedli. "A czy będzie na jutlo, mamo?". No to nie ma wyjścia, musi być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz