Od wczoraj leje. I lać ma tak jeszcze 3 dni. Pogoda barowa. Z tym że do baru nie pójdziemy, bo leje. Zresztą po całym dniu ze znudzonymi, marudnymi dziećmi nawet bar nie pomoże. Za to nic tak nie poprawia nastroju jak coś słodkiego. W dodatku przygotowane wspólnie i upieczone we własnym piekarniku.
Upiekliśmy genialne, bo proste, szybkie i pyszne paluszki. Mniej więcej połowę zrobiliśmy z gorzką czekoladą. Ponieważ Janek za czekoladą nie przepada, a Juju na czekoladę jest za mały, pozostałe były bez dodatków. Zniknęły wszystkie. Zanim zdążyły dobrze wystygnąć.
Ciasto jest niezwykle plastyczne. Nie klei się do rąk i niespecjalnie kruszy. Janek robił z niego wałeczki. W przerwach w podjadaniu surowizny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz