Nie siedzieliśmy tylko w sali zabaw i hotelowej restauracji. Ruszyliśmy się trochę z miejsca.
Chcieliśmy odwiedzić pobliskie kąpieliska termalne. Jako pierwszą - za radą znajomych - wybraliśmy Termę Banię w Białce Tatrzańskiej. Do innych term już nie dotarliśmy, bo Bania okazała się być super.
Korzystaliśmy z porannych biletów - wejście do godziny 10:00, dwie godziny za 29 zł od osoby dorosłej (chłopaki miały gratis), strefa cicha i głośna. Byliśmy w piątek i w sobotę. W piątek było idealnie: bardzo mało ludzi, spokój i cisza nawet w strefie głośnej. W sobotę był już większy ruch, ale nie było ciasno.
Dla dzieci w Bani znajdziecie brodzik i suchy plac zabaw. Oczywiście można z nimi też wejść do "dorosłych" basenów. Janek i Julek bardzo lubią "bąble", więc tam spędziliśmy sporo czasu. Brodzik był dla chłopców trochę przerażający. Jest w nim urządzenie, z którego nagle wylewa się sporo wody - jak z wiadra. Towarzyszy temu głośny chlup, no i zwyczajnie można taką ilością wody oberwać. Gdy "atrakcje brodzikowe" były wyłączone, mogliśmy się tam spokojnie chlapać.
Suchy plac zabaw bardzo się przydaje, żeby odetchnąć i obeschnąć. Wyłożony jest miękką wykładziną, jest przestrzenny i ma sporo fajnych sprzętów dla dzieci. Pomyślano też o rodzinach - jest tam kącik z wygodną kanapą z technorattu z miękkimi poduchami. Nic, tylko się zdrzemnąć...
Niestety plac zabaw ma jedną wadę - jest u góry. Nie można tam więc zostawić dzieci samych, bo w najlepszym razie zwieją po schodach na dół, w najgorszym - z tych schodów się sturlają. No i jest tam straszliwie ciepło. W całym kompleksie jest przyjemnie ciepło, woda ma wspaniała temperaturę. Jednak na położonym wysoko placu zabaw jest po prostu za gorąco dla biegających tam dzieci. Grubcio Juju się tam nam gotował.
Te dwie godziny spokojnie wystarczyły chłopakom. Byli wygrzani, wybawieni i padnięci. Na teren kompleksu można wnosić swój prowiant - nie korzystaliśmy z restauracji basenowej, było zresztą za wcześnie na obiad. Niestety zapachy z niej dochodzące nie zachęcały do skorzystania z jej usług.
W restauracji nie zauważyłam wysokich krzesełek. Za to w szatni są przewijaki. Podłogi w całym kompleksie nie są dramatycznie śliskie - jednak polecam obuwie dla maluszków.
Do Bani chcemy pojechać latem, żeby móc z chłopcami wypłynąć na zewnątrz, tym razem było na to ciut za zimno.
Odwiedziliśmy też oczywiście Zakopane. Spacer po Krupówkach skutecznie zniechęcił nas do wizyt w polskich kurortach pełnych ludzi i budek z badziewiastymi pamiątkami. Zakopane na pewno jeszcze odwiedzimy, przed nami wjazd na Gubałówkę, Kasprowy, spacer po Dolinie Chochołowskiej...
A wiecie, co Jankowi się najbardziej podobało na wczasach?
Jego walizka! Mamy Trunki - Freddie, wóz strażacki. Walizka jest świetna. Była już z nami na dużych wczasach i sprawdziła się jako pojazd do zabawy w hali odlotów i zabawka w hotelu. Na kolejne "duże wczasy" weźmiemy jednak po plecaczku dla chłopaków, bo dwie walizeczki trunki, dwójka maluchów, wózek, bagaż właściwy i jeszcze jakiś nasz podręczny to stanowczo za wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz