Po szybkim śniadanku chłopców powiedzieliśmy Jankowi, że to dziś. Że dziś jest Wielkanoc. Że dziś przychodzi Zajączek. Najpierw zanieśliśmy szybciutko do ogródka marchewkę dla Zajączka.
Potem przebraliśmy się z domowych ubrań w "wyjściowe". Poszliśmy do ogródka, a tak okazało się, że nie tylko marchewka zniknęła, ale też wśród trawy i tujek poukrywane są prezenty dla chłopców. Janek po wyjściu z szoku, śmigał po całym ogródku i zbierał prezenciki do wózeczka. Juju nie był tą akcją w ogóle zainteresowany. Chłopcy dostali drobiazgi - Juja oczywiście najbardziej ucieszyła piłka, a Janka - dodatkowe literki magnetyczne do tablicy.
Gdy się już nacieszyli, mogliśmy spokojnie zasiąść do "normalnego" śniadania wielkanocnego. No, prawie spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz