My jesteśmy mniej nowocześni. Chłopcy do stołu mogą wziąć najwyżej książeczki. Jak to?! Kto czyta przy jedzeniu?!
Ten sam, który czyta w wannie i toalecie.
Janek, listopad 2012
Niestety sami jeszcze nie czytają, więc książeczka przy obiedzie oznacza:
- zaangażowanie rodzica w nakarmienie dziecka z jednoczesnym czytaniem temuż;
- zimny obiad rodzica;
- brak chęci samodzielnego jedzenia przez dziecko, bo jak tu jeść, skoro książeczki czytamy też rękami.
Czyli same wady. Ale raz na jakiś czas można. Zawsze lepsze to niż "Wilk i zając" na iPadzie. No i iPada nikt nam w rosole nie utopi ani nie zatłuści carbonarą.
Juju już od prawie roku męczy "Księgę dźwięków". I wcale mu się nie dziwię. Jakbym była w jego wieku, też bym lubiła tę książeczkę. Chociaż książeczka to złe słowo. Nie bez przyczyny nazywa się "Księgą dźwięków" - ma 112 kartonowych stron. Jest, co trzymać w rączkach.
"Grubość" wydawnictwa ma swoje wady, niestety. Książka jest solidna, ale po kilku miesiącach intensywnego czytania nie obyło się bez taśmy klejącej. No i rzeczywiście jest ciężka, gruba, a przez to może być niewygodna dla małych łapek. Julek z racji swoich gabarytów nie ma z tym teraz żadnych problemów.
"Grubość" jest jednak też zaletą. "Księga" zawiera chyba wszystkie dźwięki z życia malucha. Oprócz "zwykłych" zwierząt i pojazdów są np. mama i tata, szpinak, Boże Narodzenie , duch czy pinezka.
Ilustracje podobają się chłopcom i są dla nich czytelne. Strony łatwo przewracają nawet małe, grubiutkie paluszki. No i jeśli na książeczkę już się jednak chlapnie rosołkiem, to bez problemu można ją powycierać.
"Księga dźwięków" to pozycja zdecydowanie dla małych dzieci. Zainteresować może już niemowlaka, który zaczyna mówić i powtarzać odgłosy zwierzaków. Jak widać jest to inwestycja na długo. Julek do dziś ją uwielbia, a i Janek czasem lubi się nią pobawić i poudawać, że czyta albo "poczytać" Jujowi.
To książeczka nie tylko do poznawania i naśladowania dźwięków. Julek lubi też miniaturki ilustracji na wewnętrznych stronach okładki. Wtedy ćwiczymy spostrzegawczość i bawimy się w szukanie konkretnych obrazków. Julek lubi też szukanie konkretnych ilustracji w książeczce. Zna ją na pamięć, więc kartkuje szybciutko i znajduje.
Lubimy i polecamy "Księgę dźwięków".
A wiecie, jak robi ślimak? My już tak!
"Księgę dźwięków" kupicie na stronie wydawnictwa Dwie Siostry.
"Księga dźwięków", Soledad Bravi, wyd. Dwie Siostry 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz