czwartek, 5 listopada 2020

Pandemia. Dzień 239.

 Janek zaczął dzień od lekcji. W końcu pisał piórem.

A Jerzyk od czytania o świętym Marcinie. Potem przygotowywał z mamą ciasto na piernik. Bawił się z babcią Daną. I grał w gry z mamą. Grał, czyli niektórymi bawił się po swojemu. 




W niektóre jednak gra się z nim już całkiem dobrze. Dziś było tak z grą Tęcza firmy Granna, którą mamy jeszcze po Janku. To takie trochę memo. Ale gra się jakoś dynamiczniej i ciekawiej. Gra pomaga też ćwiczyć nazwy kolorów, a w przypadku dziecka, które wciąż uczy się mówić, także poszerza słownictwo.




Po zupie nastąpił punkt kulminacyjny dzisiejszego dnia: wyjazd do Brennej, do babci Ali. Pojechali chłopcy z mamą i babcią Daną. Tata został w pracy.
Zaczęliśmy od drugiego dania, czyli naleśników. W ich przygotowaniu dzielnie pomagał Janek.
Potem był spacer nad rzekę, celem powrzucania kamieni z mostu.
A w domu rozgrzaliśmy się herbatą aroniową, kawą, kakao i ciastem Mleczna kanapka, które dzień wcześniej upiekła mama.
A na koniec chłopcy wybudowali dom i bawili się w rodzinkę.









































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz