poniedziałek, 30 listopada 2020

Pandemia. Dzień 264.

 Rano lekcje zdalne, chwila w ogrodzie.




A po obiedzie wycieczka na Goruszkę. Wycieczka, bo samochodem. Z sankami, jabłuszkami. I miła niespodzianka - na górce żywego ducha oprócz kolegi z klasy 1a, z którą Julek ma teraz lekcje zdalne, Kacpra. 
Jak dobrze pogadać z innymi ludźmi na żywo. Z zachowaniem dystansu. Chociaż rodzice Kacpra podobnie jak my dzielnie siedzą w domu.
Chłopcy pokazali mu swoją bazę, pozjeżdżali na sankach. Doskonałe popołudnie.
Wrócili ubłoceni, bo błota było więcej niż śniegu, ale nic to.
Kto wie, czy zima w ogóle w tym roku przyjdzie?
Trzeba korzystać ze śniegu, póki jest.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz