niedziela, 21 grudnia 2014

Pierniczki

   Jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Dzisiaj u nas był dzień pod znakiem pierniczków (po)pierniczony z lekkim zapierniczem.
    Ciasto zrobiłam w piątek wieczorem. Dziś po śniadaniu było wałkowanie, wykrawanie i pieczenie. Po obiedzie - ozdabianie. Chłopcy wytrzymali tak za każdym razem nieco ponad pół godziny. Za każdym razem też wyżerali, co się dało: rano - surowe ciasto, po południu - upieczone pierniczki, lukier, a nawet posypki. Lukier zlizywali też z polukrowanych już pierniczków.
    Nastawiłam się, że kuchnia będzie wyglądać gorzej. A nie było tak źle. I naprawdę dobrze się bawiliśmy.
      Piekliśmy pierniczki jak alpejskie.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz