18:00. Janek cały dzień gorączkował i kaszlał. I niewiele jadł. Czekamy na panią doktor. Janek lepiej się poczuł i poprosił o rurki. No to zrobiłam. Pieką się. Wchodzę do pokoju. Juju siedzi w "dziurze" - jego stałe miejsce między buddabagiem a wersalką. Janek półprzytomny ogląda bajkę. Pytam retorycznie:
- Która mama o tej porze robiłaby rurki?
- Kika! Mama Kika*. - rozlega się z "dziury".
* Kika to oczywiście Kinga w języku Juja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz