środa, 2 września 2020

Pandemia. Dzień 175.

Julek i Janek mają już lekcje. Zaczynają o 8:00, więc to najpierw oni pojechali do szkoły.
Jerzyka grupa zaczyna o 8:15 (z powodu pandemii dzieci wchodzą do szatni w określonych przedziałach czasowych). Dlatego Jerzyk odwiózł starszych braci do szkoły i pojechał do przedszkola.
Podróż bardzo mu się podobała: przez duże miasto! Co chwilę duże domy, autobusy, maszyny budowlane, światła, korki, samochody, motory! Szukanie miejsca parkingowego, a potem spacerek za rączkę po chodniku. I przechodzenie przez ulicę po pasach. Przy dużych domach!
W szatni spokojnie się przebrał. Płakać zacząć okropnie dopiero w momencie rozstania. Gdy przejęła go ciocia, uspokoił się natychmiast i nie płakał do końca, czyli do 13:15.
Przywitał mamę słowami: "Była kasza i bajka, ale nie w telewizorze!". 
Wszystko mu smakowało i "Było fajnie w przedszkolu".
Ufff...



A w samochodzie czekał na niego wymarzony i obiecany Albert Albertson oraz pierwsza własna książka o Albercie "Pospiesz się, Albercie" (dotychczas czytaliśmy te z biblioteki) oraz mus. Dzielny przedszkolak zasłużył na nagrody.




Książki o Albercie Jerzyk pokochał od pierwszego wejrzenia. Póki co znamy te dla najmłodszych czytelników, w tym właśnie "Pospiesz się, Albercie". Książki rosną razem z czytelnikiem: jest po kilka o Albercie cztero-, pięcio- i sześcioletnim.
Albert jest bardzo bystrym i sympatycznym chłopcem. Mieszka razem z tatą. Mają też kota i całkiem zwyczajne codzienne problemy. Jerzykowi łatwo się z nim utożsamić i zrozumieć jego emocje.
Kolejne części czekają na ewentualne kryzysowe dni w przedszkolu. Na pocieszkę.

A na 18:00 Janek i Julek pojechali na pierwszy trening karate. Aktywne środy zamienili na regularne treningi przy SP nr 2 w Jaworzu. Po pierwszym wrócili zmęczeni, pełni endorfin i zachwytu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz