Jerzyk rano tylko raz wspomniał, że nigdzie nie jedzie. Ale pojechał.
W przedszkolu przebrał butki i poszedł do sali. Bez jednej łzy. Z miną nietęgą, ale bez sprzeciwu czy płaczu.
Gdy mama po niego przyjechała, powiedział na przywitanie: "Byłem w przedszkolu! Były bułki z sólem i bajka!".
Po dłuższym dopytywaniu okazało się, że sól to gomasio.
Bajka to oczywiście pięknie opowiadana przez ciocie przy użyciu kukiełek/laleczek waldorfskich baśń.
Z przedszkola Jerzyk pojechał do szkoły po braci. Tam zniknął w ogrodzie. Jak już się cała trójka się odnalazła, to pojechali do domu.
Po drodze, zatrzymując się "u Stasia", czyli w "Odpocznij, człowieku". Przetestowany został nowy plac zabaw.
Wieczorem mama pojechała na pierwsze z czterech zebrań (3 klasowe + Rada Rodziców) - na zebranie klasowe 1B, czyli klasy Julka. Po powrocie upiekła bułeczki na jutrzejsze kanapki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz