czwartek, 24 grudnia 2020

Pandemia. Dzień 288.

W kalendarzu ostatnia kieszonka do opróżnienia, a w niej Maryja, Józef i Jezusek. Poza tym puzzle dla Jerzyka: ze świętą rodziną i trzema królami.




Poza tym dzień oczekiwania, jeżdżenia, przygotowywania kolacji wigilijnej.
Janek zrobił pachnącą pomarańczę. 
Jerzyk i Julek pojechali z mamą do Jarmużna odebrać pokarm.
Potem chłopcy czytali, rysowali, budowali.




 Mama upiekła chleb. a Janek pojechał z mamą zawieźć go (wraz ze stroikiem świątecznym) do Basi, mamy koleżanki z jogi, która spędza samotnie Święta z powodu pandemii. Wpadliśmy też do sąsiadów podrzucić makowiec.

Jak zwykle w porze obiadu zjedliśmy barszcz z uszkami, jeszcze w strojach cywilnych.

A ok. godziny 16, gdy zaczęło się ściemniać, podzieliliśmy opłatkiem i zaczęliśmy wieczór wigilijny.

Po (obiado)kolacji chłopcy poszli do wanny pod okiem taty, a mama z babcią przygotowywały deser. Gdy zeszli na dół, pod choinką czekały prezenty!





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz