Ostatnia doba w Poddąbiu.
Rano padało. Chłopcy pospali do 8:30!
Po śniadaniu pojechaliśmy do Ustki: najpierw zaklepać przedłużenie wakacji, potem połazić i zjeść obiad w restauracji Dym na wodzie.
Przeszliśmy przez promenadę - do Ławeczki Ireny Kwiatkowskiej. Wracaliśmy przez park. Dołączyła nas mewa-spacerowiczka.
"Dym na wodzie" znowu otworzył się z lekkim opóźnieniem. Brakowało pierogów, tiramisu i spaghetti z łososiem. Mimo to udało nam się zjeść bardzo smaczny obiad.
W Poddąbiu poszliśmy na lody i plażę. Wiało mocno, ale parawan nas uratował. Zamiast narzekać na wiatr, puszczaj latawiec. Kupiliśmy więc latawiec i zabawę mieli wszyscy czterej chłopcy.
A wieczorem - zachód słońca. Dziś z tatą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz