Piękny dzień. Rano czytanie na drzewie i śniadanie na trawie. Oczywiście po terapii logopedycznej Janka.
Julek doczekał się wymarzonego zestawu żołnierzyków:
- Mamo, ty powiesz, że to dziadostwo, ale mi się podoba.
Był arbuz i chleb.
A potem trochę padało. Między ulewami udało nam się wyjść na rower: Jerzyk z mamą, a starszaki z tatą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz