poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Pandemia. Dzień 145.

Dzień pełen wrażeń.
Przede wszystkim: urodziny Janka.






Po śniadaniu: wycieczka do Zakopanego. Zaparkowaliśmy pod Wielką Krokwią (15 zł) i poszliśmy Pod Reglami przez Dolinę Białego. 
Za wstęp do TPN nie płaciliśmy, bo mamy KDR.
Jerzyk wędrował trochę na nogach, trochę u mamy na plecach, chwilę u taty. Po godzinie, gdy zaczęło robić się stromo (zbyt stromo dla trzylatka) Jerzyk z mamą zawrócili, a Janek, Julek i tata poszli dalej, na Sarnią Skałę.






























Tu już po rozdzieleniu.
TRASA JERZYKA.
Całą drogę w dół szedł na nogach. Pod koniec trasy, wzdłuż kolejki linowej na skocznię mama niosła go w nosidle. A potem znów na nóżkach własnych dotarł do ZwierzOgrodu.





























W ZwierzOgrodzie oglądaliśmy kozy, owce, jelenia i łanie, daniele, a nawet świstaki!
Jerzyk karmił kozy i owce z ochotą, dopóki jedna koza nie przygryzła mu lekko palucha. Nastraszył się, ale i tak był zadowolony z wycieczki.










Potem Jerzyk z mamą pojechali na parking pod Dolinę Strążyską (10 zł). I tam czekaliśmy na wędrowców: najpierw na kawie mrożonej i soczku, a potem podziwiając i licząc owce wędrujące z hali przez jezdnię gdzieś w las.










A tymczasem Janek, Julek i tata wędrowali.
TRASA STARSZAKÓW:














Cała trasa zajęła chłopakom jakieś 3,5 h.
Prosto z Zakopanego pojechaliśmy do Zębu, najwyżej położonej wsi w Polsce. Tam w Karczmie u Zapotocznego zjedliśmy obiad. Całkiem niezły.


Po południu w końcu dotarliśmy do Leszczyn. Chłopcy czytali, biegali po łące, łapali pasikoniki.






No i dalej świętowaliśmy Janka urodziny. Na życzenie Jubilata zamiast tortu był sernik. Przyjechał z nami z Jaworza.








A wieczorem...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz