środa, 12 sierpnia 2020

Torfowisko Tarnawa

Zgodnie z przykazaniem pani z informacji turystycznej w Lutowiskach zatrzymaliśmy po drodze przy sklepie w Bazie nad Roztokami, żeby kupić tam bilet na parking przy torfowisku (10 zł). Można tam też kupić bilety do BPN, co nas nie dotyczy, bo mamy KDR.
Są tam też pamiątki z Bieszczad, a także z BPN. Chłopcy wzbogacili się o t-shirty z bieszczadzkimi wilkami.
Pojechaliśmy kawałek dalej, już do torfowiska. Jeszcze w Tarnawie Niżnej straciliśmy polską sieć komórkową i telefony przełączyły się na ukraińską.
Zaparkowaliśmy bez problemu. Na parkingu były ze 4 samochody (w tym arbuzowy busik). Był też pan biletowo-parkingowy. Tak więc można było u niego za wszystko zapłacić. No ale on nie miał koszulek z wilkami.


Torfowisko to dwie trasy na pomostach. Jedna króciutka, symboliczna taka, blisko jezdni. Można ją sobie spokojnie darować.
Druga, dłuższa, też po pomostach wiedzie częściowo przez las i jest zdecydowanie dłuższa i przyjemniejsza. Ciekawsza po prostu.
Wzniesień i trudnych momentów brak.
Uważać trzeba na pomostach, bo sporo w nich dziur, wyłamanych desek. Pokryte są częściowo metalową siatką dla zabezpieczenia. Bywa ona miejscami śliska.
Jest tam ładnie, jest malowniczo. Chłopakom się podobało. Zwłaszcza pomosty.
Jesteśmy pewni, że na mieszczuchach miejsce to robi większe wrażenie niż na nas.
Mieliśmy przyjemny, rodzinny spacer. No i byliśmy całkiem blisko najdalej na południe wysuniętego punktu w Polsce, a to nasz cel w przyszłym roku.
Wędrówka zajęła nam niecałą godzinę. 
Przed wejściem do auta zrobiliśmy obowiązkowy piknik. Jest tam wiata i ławeczki. Na trasie nie ma raczej możliwości na postój i posiłek - są niezbyt szerokie pomosty, po których odbywa się ruch w obu kierunkach.
Jedliśmy nasz prowiant. Niczego przy torfowisku nie kupicie. No chyba że w Tarnawie Niżnej.


















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz