czwartek, 27 sierpnia 2020

Pandemia. Dzień 169.

Rano DUPLO - jak zwykle ostatnio. 
A potem kolejna wielka wyprawa górska Jerzyka. Z mamą i braćmi na Kozią Górkę czyli Stefankę.


Zaparkowaliśmy przy Błoniach, przy restauracji Wirtuozeria. Parking bezpłatny. Sporo miejsc było zajętych, ale udało się nam. Ruszyliśmy zielonym szlakiem - dawnym torem saneczkowym. To ciekawa trasa, momentami stroma, czasem mokra od górskich potoczków. Te potoki i stromizny bardzo motywowały Jerzyka. Chętniej szedł po stromych ścieżkach lub w poszukiwaniu strumyka.
Wejście z postojami zajęło nam niespełna 2 godziny.




































Na górze zjedliśmy pierogi z jagodami, frytki i szarlotkę. No i oczywiście książeczki górskie wzbogaciły się o nowe pieczątki.














Na dół schodziliśmy trochę żółtym szlakiem, trochę czarno-pomarańczowym, żeby wyjść w okolicach Błoni. To już znacznie łagodniejsza trasa. Wygodniejsza do schodzenia. Zejście podobnie - z wieloma postojami "jestem zmęczony, zostaję tutaj sam" (Jerzyk) - zajęło nam niecałe 2 h.




















Wracając do domu, strudzeni wędrowcy, posilili się lodami w "Odpocznij, człowieku".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz